Przytulone szkielety na ścianie katedry. Średniowieczna sensacja w Opolu
Grupa studentów i archeologów pod kierownictwem dr Magdaleny Przysiężnej-Pizarskiej dokonała niezwykłego odkrycia w Katedrze Opolskiej. W ścianie świątyni przypadkowo natrafiono na 36 średniowiecznych szkieletów. Wśród nich znajdowały się cenne artefakty. Znaleziono też coś dotąd niespotykanego – dwa szkielety splecione ze sobą w miłosnym uścisku. - W ciągu swojej 22-letniej pracy zawodowej widzę taki układ ciał po raz pierwszy. Jest on absolutnie wyjątkowy - podkreśla w rozmowie z WP dr Magdalena Przysiężna-Pizarska.
07.07.2022 | aktual.: 07.07.2022 17:15
Wszystko zaczęło się w maju zeszłego roku. Ekipa Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego wkroczyła do Katedry Opolskiej, gdzie znalazła schody prowadzące do krypty. Gdy zaczęto badać to miejsce, nikt nie przypuszczał, że archeolodzy natrafią na tyle niespodzianek.
W drodze do krypty
Dostęp do krypty nie był łatwy. Ponieważ wydobywający się z niej zapach przeszkadzał wiernym, postawiono niegdyś ścianę. Ekipa postanowiła poszukać okna, które powinno znajdować się od zewnętrznej strony krypty. W maju rozpoczęto wykopy mające na celu odnalezienia tego zewnętrznego wejścia. I już na początku tych prac badacze trafili na pierwszą niespodziankę.
- Otworzyliśmy taką niewielką przestrzeń o wymiarach 3 metry na 1,5 metra. I naszym oczom, na głębokości pół metra, ukazał się pierwszy szkielet, przy którym został znaleziony różaniec. Ten różaniec udało nam się oddać konserwacji i zrekonstruować - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Magdalena Przysiężna -Pizarska, kierownik badań, archeolog, biolog sądowy oraz pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego.
Kolejne pochówki
Kopiąc dalej, natrafiano na kolejne pochówki i znaleziska - między innymi monety, obrączki, szpilki do drapowania tkanin czy szklany paciorek. Wśród pochowanych osób znalazła się kobieta w bardzo zaawansowanej ciąży czy też podwójny pochówek, w którym umieszczono zwłoki kobiety z dzieckiem. Ich ciała były ułożone jedno na drugim.
Dr Magdalenia Przysiężna-Pizarska tłumaczy jednak, że ściskanie ciał było w tym miejscu częstym zjawiskiem, które wynikało z praktycznego podejścia. Każdy chciał być pochowany jak najbliżej świątyni, więc próbowano jak najlepiej zagospodarować tę niewielką przestrzeń. Ale te 36 pochówków okazało się dopiero początkiem ciekawej przygody.
Pochówki średniowieczne
Po pewnym czasie grupa badaczy dokopała się do warstw średniowiecznych, pochodzących z XIII i XIV wieku. Jak relacjonuje dr Przysiężna-Pizarska, wraz z nimi oczom archeologów ukazał się zupełnie inny układ pochówków, który można nazwać rzędowo-warstwowym. Ponieważ były one niszczone przez mury katedry, badacze uznali, że pochodzą z czasów wcześniejszych, niż stojąca tam dziś świątynia. Kiedyś stał tam jeszcze inny kościół - zamknięty przez obecną katedrę.
Średniowieczni kochankowie w miłosnym tańcu
Ostatnia, czwarta warstwa pochówków okazała się najbardziej zaskakująca. To właśnie tam umieszczone były ciała mężczyzny i kobiety, ułożone w sposób bardzo szczególny.
- Dwa pochówki bardzo blisko siebie, w takim niemalże układzie intymnym, w jednej jamie grobowej, pozbawione trumny. Nie znaleźliśmy ani gwoździ, ani żadnych obramowań. Wiemy natomiast, że zostali ułożeni na marach, czyli na takiej drewnianej desce. Byli owinięci całunem i spleceni nogami - tłumaczy archeolog.
- Mężczyzna ułożony jest klatką piersiową do ziemi, lekko ugięty w biodrach. Obejmuje kobietę, która spoczęła mu na ramieniu, ale tak jakby obracał ją w tańcu. Kobieta leży w pozycji podkurczonej, na boku. Jej lewa dłoń ułożona jest na plecach zmarłego, a druga spoczywa mu na udzie. Jest to taki intymny układ - dodaje kierownik badań.
Przy ciałach średniowiecznych kochanków nie znaleziono żadnych przedmiotów. Nie wiadomo też, co było przyczyną ich śmierci, a musieli zginąć w tym samym czasie, by ktoś mógł ich ciała ułożyć w taki właśnie sposób. Być może do końca pozostanie tajemnicą, jaka kryje się za tym tragedia – choroba, a może morderstwo. Na pewno ciała drogich sobie osób trafią do dalszej analizy, w tym do badań DNA oraz antropologicznych, które pomogą zrekonstruować twarze. Dzięki temu dowiemy się, jak oni wyglądali. Na razie szacuje się, że zmarli w wieku ok. 45 lat.
Nietypowy układ ciał
Być może badania antropologiczne przyniosą odpowiedź na pytanie, dlaczego te dwa ciała zostały ułożone w tak nietypowy sposób. W czasach średniowiecznych regułą było chowanie ciała ułożonego w pozycji wyprostowanej, z rękami złożonymi na miednicy. Zwykle też ciała chowano w trumnie. Nie wiadomo, czemu tym razem ułożono je na marach i owinięto całunem.
Kierownik badań uważa, że osoba zajmująca się pochówkiem musiała zdawać sobie sprawę z jakiegoś wyjątkowego uczucia łączącego kobietę i mężczyznę. Jak poinformowała nas z entuzjazmem dr Przysiężna-Pizarska: W ciągu swojej 22-letniej pracy zawodowej, pracy z obrzędowością, widzę taki układ ciał po raz pierwszy. Jest on absolutnie wyjątkowy.
Co dalej z zakochanymi?
Z całą pewnością kości zostaną poddane badaniom antropologicznym. Obecnie znajdują się one w bardzo złej kondycji - są w stanie rozkładu, mają połamane żebra. Jest to spowodowane nie tylko upływem czasu, ale i warunkami pochówku - bez trumny, przysypane innymi warstwami ciał, kamieniami i gruzem.
Jedno jest pewne – nikt nie zamierza rozdzielać kochanków i bez względu na to, gdzie trafią, spoczną razem. A ekipa archeologów powróci do poszukiwań maleńkiego okienka prowadzącego do krypty, by móc wreszcie zbadać znajdujące się tam kości.