Przystanek Czarzasty
- Grozili śmiercią panu Czarzastemu. Jeden biegał z szablą po lokalu i odstraszał mi klientów – właścicielka tawerny koło Węgorzewa na Mazurach składa policjantom doniesienie na członków Akcji Alternatywnej Naszość.
10.08.2005 | aktual.: 10.08.2005 09:37
Poniedziałkowe lipcowe przedpołudnie. Jezioro Święcajty w miejscowości Kal koło Węgorzewa. Pensjonat „Chata u pirata” oferuje noclegi, wędzone ryby i swoją specjalność: pieczone prosię. Goście mogą skorzystać także z przystani na piętnaście jachtów i pomostu. Pirat na tablicy reklamującej pensjonat ma czarną przepaskę.
Gospodarz chaty nie nosi czarnej przepaski i nazywa się Włodzimierz Czarzasty. „Chata u pirata” to sławne na całą okolicę miejsce tajnych narad i głośnych popijaw stowarzyszenia Ordynacka. Nie jedyne – w położonym nieopodal Zwierzynieckim Rogu wypoczywa Jerzy Dziewulski, nieco dalej mają swoje wille Wojciech Jaruzelski i Lew Rywin. To tu, z dala od kamer, SLD-owskie elity ubijają swoje interesy.
Ordynacka – łódź piracka
„Ordynacka – łódź piracka”, „Kup mi mamo klocki lego, zrobię sobie Czarzastego” – takie okrzyki słyszą w lipcowe południe zdziwieni wczasowicze. Na pomost „Chaty u pirata” wdzierają się członkowie Akcji Alternatywnej „Naszość”, uczestnicy zlotu „Przystanek Czarzasty”, nad którym patronat objęła Gazeta Polska.
Jeden wymachuje szablą z XVII wieku, drugi równie zabytkową maczetą. Półnadzy, na twarzach mają czarne opaski, kolorowe chusty, w rękach butelki z alkoholem. Nie tylko dziewczyny noszą kolorowe koraliki.
Piraci rozpoczynają pierwszą w historii okupację... pomostu na jeziorze. Rozwieszają transparent. – Przybyliśmy aby pomóc naszym braciom piratom z Ordynackiej w łupieniu obywateli – mówi Piotr Lenin-Lisiewicz z Akcji Alternatywnej Naszość.
Jak mówią członkowie Naszości, pirackie obyczaje gospodarza nie ulegają wątpliwości. Pomost przed jego pensjonatem wybudowany został nielegalnie, bez zgody zarządzającego jeziorem Polskiego Związku Wędkarskiego, o czym mówili na łamach prasy przedstawiciele związku.
Radiowozy z odsieczą Czarzastemu
W „Chacie u pirata” wybucha popłoch. Dwie kobiety zarządzające pensjonatem szybko zatrzaskują bramę i zawiadamiają policję. Błyskawicznie na miejsce zajeżdżają trzy radiowozy. By rozpoznać zagrożenia związane z napaścią piratów przybywa sam zastępca komendanta policji z komisariatu w Węgorzewie. - Państwa wygląd mógł wzbudzić zaniepokojenie – tak policjanci tłumaczą interwencję członkom Naszości.
Mimo wielu prób policjanci nie mają się do czego przyczepić – pomost to miejsce ogólnodostępne. „Kiedy przyjechałem na miejsce to zobaczyłem ład, porządek i osoby spożywające alkohol w miejscu dozwolonym” - komentuje na łamach lokalnego „Węgorzewskiego Tygodnia” Kazimierz Surowiec, rzecznik prasowy z Komendy Powiatowej Policji. Policjanci filmują więc okupujących pomost. Kamera dokumentuje kąpiel rozbójników oraz wynoszącego z jeziora zdechłą rybę najokazalszego z nich - Radosława Stawickiego.
Akcja wywołuje poruszenie wśród klientów „Chaty u pirata”. Większość nie wiedziała, że bawi się u Czarzastego. Grupa krakowian głośno wyraża poparcie dla piratów. Przez płot oblężonej twierdzy podają im kilkanaście butelek piwa.
Grozili śmiercią panu Czarzastemu
Wiele z okolicznych tawern to własność postkomunistycznego establiszmentu i ich właściciele podejrzliwie patrzą na odwiedzających ich piratów. W „Niebieskiej tawernie” pod ciężarem piratów łamie się spróchniała drewniana huśtawka. Właścicielka wzywa policję.
Znów przyjeżdża kilka radiowozów. - Grozili śmiercią panu Czarzastemu. Jeden biegał z szablą po lokalu i odstraszał mi klientów – mówi właścicielka.
Klienci nie wyglądają na przestraszonych, przeciwnie – integrują się z piratami. Wszyscy otrzymują manifest Akcji Alternatywnej Naszość, otwierający jej tomik poezji Flaki z nietoperza. Podczas „Przystanku” wczasowicze dostają kilka tysięcy jego egzemplarzy. „Więc lepiej od razu schowajcie się za wysokim murem w swoich posiadłościach na Mazurach. To my będziemy Polską” – odgrażają się poeci.
Policja nie dostrzega winy umyślnej przy połamaniu huśtawki. Przyjmuje też do wiadomości, iż szabla służyć miała nie do ścięcia Czarzastego, a pomocy w jego zbójnickim procederze. Wobec tego nie przedstawia rozbójnikom zarzutów, ale wobec determinacji właścicielki każe piratom zaprzestać okupacji lokalu. - Dowiedziałem się, że w jednej z pobliskich knajp połamano krzesła, stoły. U mnie nic się nie stało – tak relacjonuje zdarzenia na łamach „Węgorzewskiego Tygodnia” sam Czarzasty.
Czarzastalia i Czarzastowisko
Przystanek Czarzasty na Mazurach trwa tydzień. W jego ramach odbywają się Czarzastalia – połączone ze śpiewem imprezy na świeżym powietrzu oraz Czarzastowiska – wieczorne spotkania przy ognisku. Entuzjazm budzi wiadomość, że na Mazurach widziano pływającego na jachcie Lwa Rywina, wypuszczonego z więzienia ze względu na zły stan zdrowia.
MAGDALENA NOWAK