Czechy w szoku. Krwawy koszmar w szkole chemicznej w Pardubicach
Mogło się to skończyć tragedią na ogromną skalę, ale szczęśliwego zakończenia i tak zabrakło. Młody chłopak miał w plecaku wszystko, co potrzebne, by wysadzić szkołę w powietrze. Ostatecznie zabił jedną osobę, a następnie odebrał sobie życie.
Miał ze sobą sportową torbę, a w niej szybkowar, gwoździe, śruby, detonator i pragnienie, by zabić jak najwięcej osób. Jak podaje czeski portal informacyjny Idnes, Šimon Z., 19-letni uczeń Szkoły Chemicznej w Pardubicach, chciał zemścić się za samotność, problemy psychiczne oraz ignorancję ze strony rówieśników, z którą spotykał się na co dzień.
Planował tragedię na szeroką skalę
19-latek chciał wysadzić szkołę w powietrze. Prawdopodobnie miało stać się to w szatni, ale coś zawiodło i doszło jedynie do drobnego wybuchu, w wyniku którego nikomu nic się nie stało. Po nieudanej próbie chłopak wrzucił torbę do kontenera na śmieci, a po pewnym czasie, jego koledzy wezwali policję i saperów, zaniepokojeni widokiem podejrzanego pakunku. Ze szkoły ewakuowano ok. 800 osób
- W kontenerze znaleźliśmy szczelnie zamknięty szybkowar z obwodem elektrycznym i timerem oraz pudełko z gwoździami i śrubami. Zdarzenie, do którego doszło rano w szatni, porównałbym do wybuchu potężnej petardy - opisał zajście Jan Ptáček z miejscowej policji.
Chłopak uciekł, a po drodze w jego głowie zrodził się kolejny makabryczny pomysł, który zrealizował następnego dnia. Tym razem potrzebował siekiery. Za jej pomocą zabił przypadkowego przechodnia, zadając mu co najmniej 14 ciosów. Kilkaset metrów dalej zatrzymała go policja. Nastolatek wiedział już, że nie zdoła uciec. Na widok funkcjonariuszy wypił butelkę rtęci, popełniając w ten sposób samobójstwo.
- To był taki dziwny chłopak, nie miał przyjaciół, nie pasował do grupy i przez długi czas miał problemy psychiczne. Byłby już w piątej klasie, ale powtarzał czwartą - opisał sprawcę jeden z uczniów szkoły w Pardubicach.
Policja bada okoliczności zdarzenia
Nagranie ze szkolnego monitoringu wyraźnie pokazuje młodego chłopaka z podejrzaną torbą sportową, dokładnie taką, jak ta, w której znaleziono ładunek wybuchowy. Okazało się nawet, że przez pewien czas uczeń obserwował działania policji i saperów, a nawet rozmawiał z nimi, zanim zdecydował się uciec.
- Chłopak pytał funkcjonariuszy, co się stało. Dzięki temu stało się dla niego jasne, że policja prowadzi już śledztwo i dlatego uciekł - skomentował sytuację dla czeskiego serwisu Idnes Ptáček.
Gdy policji udało się ustalić personalia sprawcy, natychmiast wszczęto akcję poszukiwawczą na szeroką skalę. Funkcjonariusze przeszukali jego pokój w internacie, gdzie znaleźli wiele dowodów potwierdzających jego związek z ładunkiem wybuchowym znalezionym w szkole.
Mimo śmierci sprawcy, policja bada wszystkie okoliczności wydarzenia, łącznie z tym, gdzie i w jakich ilościach młodemu chłopakowi udało się kupić rtęć.