Przyczyną uszkodzenia gazociągu w Białymstoku błąd człowieka
Błąd wykonawcy prac ziemnych, który na złej głębokości drążył przebicie pod jezdnią, był przyczyną uszkodzenia magistrali gazowej w Białymstoku - takie są wstępne ustalenia komisji powołanej przez prezydenta miasta.
W poniedziałek w wyniku uszkodzenia rury gazowej dużej średnicy na jednym ze skrzyżowań, około tysiąca odbiorców nie miało gazu. Rurę uszkodził tzw. kret - urządzenie do robienia wykopów, np. do przeciągania kabli.
Akcja lokalizacji uszkodzenia była prowadzona z osłoną strażaków, bo było zagrożenie wybuchem ulatniającego się gazu. Na czas tej akcji ewakuowano ok. 200 osób z okolicznych sklepów i salonu samochodowego.
Śledztwo w sprawie awarii, która skutkowała też ogromnymi trudnościami w ruchu samochodów (skrzyżowanie było przez ponad cztery godziny zamknięte), wszczęła białostocka prokuratura.
Komisja prezydenta Białegostoku ustaliła, że nitka gazociągu, w pobliżu której prowadzone były prace ziemne, jest zaznaczona na mapach.
W środę dokonano dokładnych pomiarów geodezyjnych w miejscu uszkodzenia i okazało się, że rura leży na głębokości 120 cm, a jej górna powierzchnia znajduje się na głębokości 95 cm (rura ma średnicę 500 mm).
Zgodnie z dokumentacją projektową przebicie pod jezdnią powinno być wykonane na głębokości 80 cm. W rzeczywistości zostało ono wykonane niżej, niezgodnie z dokumentacją projektową, co skutkowało uszkodzeniem rury gazowej. Pierwsze wnioski komisji wskazują na błąd popełniony przez podmiot realizujący prace - głosi środowy komunikat.
Według komisji, te ustalenia należy traktować jako wstępne. Ma ona kontynuować swoje prace.
Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące "sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach", poprzez uszkodzenie instalacji gazowej.