Przez wojnę w Ukrainie gniją tony bananów w Ekwadorze
Ekwadorski przemysł bananowy staje się ofiarą konfliktu Rosja-Ukraina. Południowoamerykański kraj jest największym na świecie eksporterem popularnych owoców. Sektor mocno ucierpiał w wyniku wywołanej przez Rosję wojny.
Tradycyjny gwar ekwadorskich plantacji zamilkł. Branża, która przed wojną miała się całkiem dobrze, teraz musi zmierzyć się z problemami. Handel bananami stał się ofiarą konfliktu toczącego się na drugim końcu świata.
Zebrane wcześniej owoce gniją w oczekujących na wysyłkę kontenerach. Położone przy plantacjach lokalizacje zapełnione są przez towar, który ze względu na toczącą się w Ukrainie wojnę, nie mógł dotrzeć do odbiorcy.
- Jeden na pięć bananów wyprodukowanych w Ekwadorze trafia na Ukrainę i do Rosji - powiedział agencji AFP Franklin Torres, prezes ekwadorskiej federacji producentów bananów FENABE. - Ta wojna naprawdę dotknęła nas w tym sensie - stwierdził.
Zdecydowana większość z wysyłanych owoców trafiała do Rosji, na czym Południowoamerykański zarabiał setki milionów dolarów.
Jednak w związku z wprowadzeniem sankcji, sytuacja się zmieniła. Przez inwazję Moskwy wysyłka bananów została wstrzymana. "Producenci są wykończeni, od trzech tygodni nie przerobiłam ani jednej skrzynki" - powiedziała Mireya Carrera, właścicielka jednej z plantacji.
Niskie ceny uderzają w plantatorów
Sytuacji nie poprawiają także ogólnie niskie ceny owoców. Torres powiedział, że wyprodukowanie skrzynki bananów kosztuje 5,50 dolara. Zysk na skrzynce nie przekracza 1,2 dolara. Wedle jego szacunków w ciągu ostatnich trzech tygodni branża straciła już przeszło 10 mln dolarów.
Cena spada przez nadwyżkę owoców. Nie udało się znaleźć nowego rynku zbytu, który zastąpiłby utracony rynek. W ciągu ostatniego miesiąca około miliona skrzynek pozostało niesprzedanych.
Ludzie tracą nie tylko pieniądze, ale i pracę. Szacuje się, że od czasu rozpoczęcia wojny pracę straciło już 6 tys. pracowników związanych z branżą. Producenci zaprotestowali, wzywając rząd do ogłoszenia skupu bananów. Ten jednak oświadczył, że jest to nie możliwe i plantatorzy muszą znaleźć nowe rynki zbytu.
Zobacz też: Tak Rosjanie pokazują Polskę. Relacja rosyjskiej dziennikarki