ŚwiatPrzez upór Mubaraka poleje się krew?

Przez upór Mubaraka poleje się krew?

Prezydent Egiptu Hosni Mubarak stracił szansę odejścia z urzędu w odpowiednim momencie. Jego deklaracja, iż pozostanie na stanowisku do wrześniowych wyborów, grozi dalszym chaosem, a nawet rozlewem krwi - pisze agencja AP. Także były ambasador USA w Egipcie Daniel Kurtzer stwierdził, że oświadczenie Mubaraka nastąpiło chyba za późno, by uspokoić protesty.

Przez upór Mubaraka poleje się krew?
Źródło zdjęć: © AFP | Patric Baz

02.02.2011 | aktual.: 02.02.2011 14:20

Swoją wtorkową obietnicą, że wprawdzie nie wystartuje w wyborach prezydenckich, ale do września nie odejdzie, Mubarak przeciwstawił się woli demonstrujących od ponad tygodnia ludzi, którzy chcą zakończenia jego rządów natychmiast - ocenia agencja AP.

Czytaj więcej: Kim jest prezydent tak znienawidzony przez swój naród?

Nie wiadomo, jak w tej sytuacji zachowa się wojsko, które do tej pory jedynie przyglądało się demonstrantom, zapewniając, że nie otworzy w ich kierunku ognia. Teraz wojskowych czeka ważny sprawdzian: możliwa konieczność wybierania między demonstrującymi a prezydentem Mubarakiem, którego decyzja o czasowym pozostaniu na urzędzie przyczyni się do zaostrzenia protestów.

Oznacza to - ocenia AP - że pokojowa dotychczas rewolucja może przerodzić się w brutalną konfrontację, ponieważ Mubarak wezwał do zachowania porządku i wprowadził na ulicę swoją brutalną i znienawidzoną przez ludzi policję. W tej sytuacji nie ma znaczenia, że zobowiązał się do reform, które miały zapewnić pokojowe przekazanie przywództwa.

Obawy USA

Uparte trwanie na stanowisku, nawet jeszcze tylko przez kilka miesięcy, tylko pogłębia najgłębszy międzynarodowy kryzys, z jakim musiał do tej pory zmierzyć się prezydent USA Barack Obama.

Waszyngton obawia się dalszej niestabilności na Bliskim Wschodzie, gdzie inni niedemokratyczni liderzy obserwują, jak rozpoczęta w Tunezji rewolucja przelała się na Egipt. W Jordanii we wtorek król Abdullah II ibn Husajn przyjął rezygnację premiera i zwrócił się do swojego byłego doradcy wojskowego Marufa Bakita o stworzenie nowego rządu. Demonstracje antyprezydenckie nie oszczędziły również Jemenu, a w Syrii wyjściem na ulicę grożą niektórzy przedstawiciele opozycji.

Amerykańska agencja odnotowuje, że w kierunku Egiptu z niepokojem patrzy premier Izraela Benjamin Netanjahu, obawiając się niepewnej przyszłości swego sąsiada.

Za późno na oświadczenie

Wtorkowe wystąpienie Mubaraka, w którym zapowiedział, że w Egipcie umrze, a osądzi go historia, wywołało sprzeciw 250 tys. demonstrantów, zgromadzonych przed wielkim ekranem na głównym placu Kairu. "Odejdź, odejdź, odejdź. Nie ruszymy się stąd, dopóki on nie ustąpi" - skandowali zebrani.

Były ambasador USA w Egipcie Daniel Kurtzer powiedział w rozmowie ze studentami na Uniwersytecie Princeton, że podobny krok ze strony egipskiego prezydenta podjęty kilka dni wcześniej być może byłby wystarczający do uspokojenia sytuacji.

Kurtzer przyznał, że obecnie nie ma idealnego wyjścia z tego, co się w Egipcie dzieje.

Prezydentura Mubaraka

Amerykanin powiedział, że zna Mubaraka od czasu, gdy ten został prezydentem przed 30 laty. Dyplomata, który był ambasadorem USA w Egipcie w latach 1997-2001, a w Izraelu od 2001 do 2005 roku, podkreślił, że Mubarak zmodernizował, jak to Kurtzer określił, "narodową infrastrukturę i gospodarkę, chociaż za najważniejszy jego cel mogło być uważane utrzymanie status quo".

Kurtzer przypomniał też, że przez całą swą prezydenturę Mubarak przestrzegał traktatu pokojowego między Egiptem a Izraelem i był stabilnym partnerem Stanów Zjednoczonych.

Cel Bractwa Muzułmańskiego

Zdaniem byłego amerykańskiego dyplomaty to się może zmienić. Wspomniał w tym kontekście o Bractwie Muzułmańskim - fundamentalistycznej organizacji, która w Egipcie cieszy się dużym poparciem społecznym. Ma ona, jak przypomina Kurtzer, jeden cel - przekształcenie Egiptu w państwo islamskie.

- To, że grupa ta sympatyzuje z prodemokratycznymi demonstrantami, nie oznacza, że jest to organizacja popierająca demokrację - powiedział Kurtzer.

Amerykański były dyplomata wyraził nadzieję, że obecne protesty doprowadzą w końcu do ważnych reform gospodarczych i politycznych w Egipcie.

Jeśli tak się nie stanie, to, jak uważa Kurtzer, "należy domniemywać, że protestujący powrócą na ulice".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)