Przez lekarza nie może parkować na kopercie. "Traktuje mnie, jakby mi noga odrosła"
Pan Kazimierz ze Słupska ma amputowaną nogę. Nie był to jednak wystarczający powód, aby lekarz orzecznik przyznał mu kartę parkingową.
Kazimierz Twardy, zawodowy kierowca, uległ wypadkowi 18 lat temu. Nie udało się uratować mu nogi. Dopiero po trzech latach zaakceptował sytuację, w której się znalazł i zdecydował się ponownie usiąść za kółkiem - informuje uwaga.tvn.pl. W tym czasie przysługiwało mu prawo do karty parkingowej.
Problemy inwalidy zaczęły się po zmianie przepisów. Wtedy liczba wydawanych kart zmniejszyła się o połowę. - Pan orzecznik traktuje mnie tak, jakby mi noga odrosła. Wiedziałem od razu, że nie dostanę tej karty parkingowej. Byłem zażenowany jego słowami - mówi mieszkaniec Słupska.
To właśnie parkowanie sprawia największy problem panu Kazimierzowi. Przez swoje ograniczenie potrzebuje otworzyć szerzej drzwi, aby komfortowo wsiadać i wysiadać z samochodu Jego walka trwa już pięć lat. Pomocy szukał nawet u prezydenta Słupska. - Mogę tylko działać w granicach prawa - podkreśla Robert Biedroń, który jest przewodniczącym zespołu do spraw orzekania.
Bez karty parkingowej życie inwalidy skompilowało się. - Nieraz było tak, że trzy dni nigdzie nie wychodziłem z domu, bo miałem rany i nie mogłem docisnąć kikuta do protezy. Mam żal do orzecznictwa, czuję się bardzo pokrzywdzony - żali się mężczyzna.
Źródło: uwaga.tvn.pl.