Przez katastrofę smoleńską straciliśmy Patrioty?
Przez to, że Polska nie zwróciła się do NATO z prośbą o pomoc w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej, USA podjęły decyzję, że wbrew wcześniejszym ustaleniom nie przekażą nam uzbrojonych baterii rakiet Patriot - twierdzi były dowódca GROM, a obecnie członek Zespołu Ekspertów Niezależnych gen. Sławomir Petelicki, z którym rozmawiał tygodnik "Wprost".
09.04.2011 | aktual.: 11.04.2011 10:26
W opinii gen. Petelickiego, prowadzenie śledztwa w sprawie Smoleńska bez udziału NATO poważnie obciąża rząd Donalda Tuska. - NATO powiedziałoby nam o wiele więcej na temat przyczyn katastrofy niż możemy się dowiedzieć od Rosjan. Rosjanie nie są zainteresowani by pokazać całą sytuację - np. to co działo się w baraku na lotnisku smoleńskim, którego nie można nazwać wieżą kontroli lotów - uważa wojskowy.
- Ale Tusk najwyraźniej też nie jest tym zainteresowany. A przecież zwrócenie się do NATO tuż po katastrofie było obowiązkiem premiera! Przecież wtedy nie wiedzieliśmy co się stało. To mógł być np. zamach czeczeńskiego terrorysty. Na teren obok lotniska z ręczną wyrzutnią rakiet mógł wejść każdy - dodał.
Generał twierdzi, że po katastrofie smoleńskiej tylko minister obrony Bogdan Klich "pamiętał, że Polska jest od 12 lat członkiem Sojuszu i zaproponował, by poprosić NATO o pomoc". - Ale premier tego nie chciał, ponieważ gdyby śledztwo toczyło się pod auspicjami NATO raport końcowy byłby miażdżący dla rządu i MON-u. Pojawiłoby się pytanie, dlaczego Tusk wcześniej nie zdymisjonował Bogdana Klicha. Najgorsze w tym wszystkim jest postawienie Polaków w sytuacji bezbronnego petenta. A przecież wchodziliśmy do NATO po to, żeby nas broniło - oburza się generał.
Jak Sojusz zareagował na to, że Polska nie poprosiła go o pomoc w wyjaśnieniu katastrofy? - W tym momencie straciliśmy w NATO całą wiarygodność. Efekt? Tuż po katastrofie USA podjęły decyzję o tym, że, wbrew wcześniejszym ustaleniom, nie przekażą nam uzbrojonych zestawów rakietowych Patriot - powiedział gen. Petelicki.