Przesłuchania, mandaty, zatrzymania... "Działania policji nas motywują"
- Nie ma takiej opcji, żebyśmy zrezygnowali - deklaruje Anna Prus, jedna z uczestniczek antyrządowych demonstracji. Takich jak ona są setki. Zatrzymania, mandaty i rozprawy sądowe to już dla nich codzienność. Ostatnio zaczęły przychodzić nakazowe wyroki skazujące. Szykany wywołują jednak skutek odwrotny od zamierzonego.
Sądy, po niejawnych posiedzeniach, wydają nakazowe wyroki skazujące i zasądzają uczestnikom protestów różnej wysokości grzywny. Równocześnie toczy się ponad 800 postępowań, a łączna kwota mandatów wystawionych podczas demonstracji to niemal 450 tysięcy złotych.
- Chyba nas Błaszczak podsłuchuje - śmieje się Agnieszka Wierzbicka, organizatorka Międzynarodowego Strajku Kobiet, gdy coś przerywa nasze połączenie. - Naprawdę może tak być - dodaje z przekąsem.
Od świadka do obwinionego
Agnieszka Wierzbicka opisuje, jakie metody wykorzystuje policja, by wezwani na komendę obywatele odpowiedzieli na pytania funkcjonariuszy. - Ludzie otrzymują wezwanie w charakterze świadka. Po przeprowadzeniu rozmowy w charakterze świadka następuje przekwalifikowanie na obwinionego. To powoduje, że nie można wykorzystać prawa do odmowy zeznań, bo na początku jest się świadkiem, a nie obwinionym - tłumaczy.
Policja puka do drzwi
Anna Prus opowiada, jak dzielnicowy regularnie odwiedzał dom jej rodziców. Policjant niepokoił rodziców Anny do momentu, aż zastał ją w domu. - Rodzice nie są przyzwyczajeni do tak częstego kontaktu z funkcjonariuszami, jak ja - stwierdza ironicznie Anna Prus. - Później, na komisariacie, policjant wypytywał mnie dlaczego chodzę na demonstracje, jakie są moje motywy działania - opowiada.
- Pod domem jednej mojej koleżanki codziennie parkuje ten sam samochód, którego ona nie zna. Kto to jest? - zastanawia się Agnieszka Wierzbicka i nawiązuje do lipcowych doniesień o inwigilacji działaczy KOD i Obywateli RP.
Działania policji? Śmieszne i bezprawne
- Działania policji są śmieszne. Wyraźnie widać, kto i czego się tutaj boi - ocenia Anna Prus - Wygląda to tak, jakby Kaczyński bał się, że ktoś wyjdzie na ulice i powie, że król jest nagi - dodaje.
Podczas każdej demonstracji manifestujący obywatele są spisywani, przeszukiwani, zatrzymywani. Czasami funkcjonariusze przetrzymują ich po kilka godzin w radiowozach.
- Podstawy działań policji są wydumane, słabe. To w dużej mierze działania bezprawne - stwierdza Arkadiusz Szczurek, członek zarządu Obywateli RP.
"Niespecjalnie się przejmuję"
Dwadzieścia - tyle postępowań toczy się w tym momencie przeciwko Arkadiuszowi Szczurkowi. - Staram się o tym nie myśleć. Jak dostaję wezwanie, to przychodzę - opowiada Szczurek o swojej nowej rutynie. - Niespecjalnie się tym przejmuję. Mam jedną, dwie.. chyba trzy sprawy na etapie sądowym - gubi się w rachunkach.
Za każdym razem odbywa się to mniej więcej tak samo - Policja mnie już rozpoznaje. Mandatów z zasady nie przyjmuję - stwierdza nasz rozmówca.
Więcej szykan, więcej motywacji
Nasi rozmówcy są zgodni: szykany ich motywują.
- Nie znam ani jednej osoby, którą te działania odstraszyły. Wydaje mi się, że jest wręcz przeciwnie. To uświadamia ludzi, w jaki sposób działa ten rząd, pokazuje, jak próbuje nas uciszyć, a przez to dodaje motywacji - zauważa Anna Prus. - Działania policji pokazują nam, że to, co robimy, jest słuszne. Nie zamierzam przestać - deklaruje.
- Dla mnie jest to motywujące, gdy władza pokazuje, jakie jest jej podejście do praw obywatelskich - stwierdza Arkadiusz Szczurek.
Mandaty za kilkaset tysięcy, setki postępowań
Mandaty na kwotę niemal 450 tys. złotych, ponad 800 postępowań i 368 przesłuchań na komendach - to liczby, które Obywatele RP podają w swoim najnowszym raporcie.
Wśród przyczyn postępowań najczęściej pojawiają się te same paragrafy. Obywatelom zarzuca się, że usiłują "przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia", organizują zgromadzenia "bez wymaganego zawiadomienia", przewodniczą zgromadzeniom "po rozwiązaniu ich" lub bezprawnie zajmują miejsce, którym inna osoba rozporządza jako "organizator lub przewodniczący zgromadzenia". Niektórym zarzuca się także "tamowanie lub utrudnianie ruchu na drodze publicznej".
Co więcej, działacze stowarzyszenia zaznaczają, że mają wiedzy o wszystkich postępowaniach, a jedynie tych, o których informacja dotarła do ich biura pomocy prawnej.