Inwigilowano opozycję? Nowe informacje ws. działań policji podczas protestów
Do śledzenia posłów opozycji, działaczy KOD i Obywateli RP wykorzystano podsłuchy oraz specjalną komórkę wywiadowczą policji, która zajmuje się też tworzeniem baz danych o przestępcach – twierdzi "Gazeta Wyborcza".
21.08.2017 | aktual.: 21.08.2017 07:08
Pod koniec lipca "Gazeta Wyborcza" napisała o inwigilowaniu opozycji. Podczas protestów ws. zmian w sądownictwie policjanci wymieniali się informacjami, gdzie znajdują się politycy i działacze organizacji pozarządowych.
Po publikacji w gazecie policja wydała oświadczenie, że działania funkcjonariuszy nie miały na celu inwigilacji, ale zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom i organizatorom protestów.
W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" powołując się na źródła w policji pisze, że w czasie protestów użyto policjantów operacyjnych do tajnych zadań. Według informatora gazety, policjanci obserwowali wytypowane osoby przez cały dzień. Działaniami kierowali naczelnik Komendy Rejonowej Policji I oraz szef Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego KSP.
To najlepsi specjaliści od obserwacji w Warszawie. Zajmują się obserwacją środowisk przestępczych i wyłapują kieszonkowców. Według "Gazety Wyborczej", ich zadaniem jest też tworzenie bazy danych o przestępcach. Miano też stworzyć bazę wizerunków najbardziej aktywnych uczestników manifestacji. Ich zdjęcia są umieszczane w systemie rozpoznawania twarzy, którym posługuje się Centrum Antyterrorystyczne ABW.
Według gazety, w czasie protestów używano samochody do obserwacji oraz stosowano podsłuchy pięciodniowe. Żeby je założyć nie jest potrzebna zgoda sądu, ale później trzeba taki podsłuch zalegalizować w sądzie. Według informatora "Gazety Wyborczej", nikt tego nie zrobił, a podsłuchy były wykorzystywane przez wszystkie służby, które mają do tego uprawnienia. Przykładowo, najpierw przez pięć dni podsłuchiwać miała policja, później ABW, od którego podsłuch przejmowało CBA, tak żeby bez zgody sądu maksymalnie długo podsłuchiwać.