Przerwane połączenie. Asystent posła Mejzy ma zakaz kontaktów z nim
Franciszek P. to najbliższy współpracownik, wspólnik i asystent społeczny posła klubu PiS Łukasza Mejzy. Ale od kilku miesięcy polityk nie może kontaktować się ze swoim najbardziej zaufanym człowiekiem. Bo P. dostał od prokuratury zakaz kontaktów z posłem w związku ze śledztwem dotyczącym działalności firmy polityka i oszustwa na kilkaset tysięcy złotych. Asystent z zarzutami wciąż może jednak swobodnie poruszać się po polskim Sejmie.
- Franciszek P., najbliższy współpracownik i asystent posła PiS Łukasza Mejzy, otrzymał od prokuratury zakaz kontaktów z politykiem w związku z zarzutami oszustw i fałszowania dokumentów w firmach Mejzy - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Śledztwo w tej sprawie przedłużono do stycznia 2026 r., a sam poseł Mejza jest chroniony immunitetem.
- Od pięciu lat P. wspierał posła Mejzę w kampaniach wyborczych, pisaniu przemówień i prowadzeniu biznesów - w tym Vinci NeoClinic, gdzie obiecywano leczenie nieuleczalnych chorób jak rak czy Alzheimer. P. przedstawiał się w tej historii jako konsultant medyczny, mimo wykształcenia ekonomicznego.
- Mimo zakazu P. zachowuje status asystenta społecznego z pełnym dostępem do Sejmu, w tym do posiedzeń i kuluarów, ale nie może - teoretycznie - wykonywać obowiązków związanych z Mejzą.
- Ani Franciszek P., ani Łukasz Mejza nie odpowiedzieli na pytania Wirtualnej Polski w tej sprawie.
Franciszek P. i Łukasz Mejza to nierozłączny duet od co najmniej pięciu lat. Kontrowersyjny poseł PiS i student z Zielonej Góry poznali się za sprawą działalności w ruchu Polska Fair Play. Polityczna inicjatywa prawnika Roberta Gwiazdowskiego zakończyła się klapą, ale Mejza z kolegą połączyli siły. Efektem była kampania do Sejmu, do którego Mejza dostał się z listy PSL (uzyskał mandat po śmierci posłanki Jolanty Fedak).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nocna pohibicja w Warszawie. Bocheński proponuje dzielnicowe referenda
"Konsultant medyczny"
Franciszek P. był prawą ręką Mejzy, doradcą wizerunkowym, autorem tekstów reklamowych, osobą piszącą przemówienia dla posła. Prowadził mu kampanię wyborczą, rozklejał plakaty na płotach. Oprócz tego panowie prowadzili wspólne biznesy. Jak wynika ze śledztwa Wirtualnej Polski - to Franciszek P. był autorem folderów medycznych, w których - należąca do Mejzy firma Vinci NeoClinic - obiecywała wyleczenie raka, choroby Parkinsona, Alzheimera i innych nieuleczalnych chorób w klinice w Meksyku.
P. przedstawiał się jako "konsultant medyczny" w rozmowach z potencjalnymi klientami, chociaż z wykształcenia jest ekonomistą. I ostatecznie, to Franciszek P. z Łukaszem Mejzą odwiedzali rodziców chorych dzieci i sprzedawali im nadzieję, że za kilkadziesiąt tysięcy złotych ich chore pociechy odzyskają zdrowie.
Franciszek P. działał również w innej spółce Mejzy - Future Wolves. Oferowała ona szkolenia (finansowane przez Unię Europejską). I to właśnie ta działalność skończyła się dla Franciszka P. sześcioma zarzutami, które usłyszał w Prokuraturze Regionalnej w Poznaniu.
Śledczy zarzucają prawej ręce Mejzy oszustwa i fałszowanie dokumentów przy okazji prowadzonych szkoleń. Firma Mejzy otrzymała z tego tytułu ponad 900 tys. zł. Dwóch byłych współpracowników posła PiS usłyszało w sumie pięć podobnych zarzutów. Mejzę przed zarzutami w tej sprawie chroni immunitet poselski. Śledczy nie zdradzają, czy i kiedy wystąpią o jego uchylenie.
Na razie śledztwo zostało przedłużone do stycznia 2026 r. Poseł ma już postawione zarzuty w innej sprawie, dotyczące podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych składanych do Sejmu.
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, śledczy z Poznania utrudnili działalność posła Mejzy bez stawiania mu zarzutów. Jak przekazała nam Anna Marszałek, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, wobec Franciszka P. zastosowano środek zapobiegawczy w postaci "dozoru policji, zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem bądź zakazem wydania paszportu oraz zakazu kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi, oraz innymi osobami, w tym z Łukaszem M.".
A to oznacza, że Łukasz Mejza nie może kontaktować się z człowiekiem, który według strony polskiego Sejmu jest jego jedynym oficjalnym współpracownikiem.
Sejm otwarty dla asystenta
Franciszek P. od grudnia 2023 r. pełni obowiązki asystenta społecznego posła należącego do klubu PiS. W normalnej sytuacji ta rola wiąże się z obsługą biura poselskiego, prowadzeniem korespondencji, sporządzaniem pism i odpowiedzi, przygotowywaniem materiałów do interpelacji, zapytań poselskich oraz innych wystąpień, czy prowadzeniem mediów społecznościowych. Franciszek P. tego robić nie może, bo ma zakaz kontaktów ze swoim posłem.
Wciąż przysługują mu inne uprawnienia związane z byciem asystentem społecznym: stała przepustka do Sejmu, dzięki czemu może swobodnie poruszać się po parlamencie, wchodzić do budynków sejmowych, kuluarów i galerii w zakresie określonym w przepisach. Może też brać udział w posiedzeniach komisji i podkomisji sejmowych, ma swobodny dostęp do innych posłów.
Zakaz kontaktu z Mejzą może utrudniać P. także wspólne prowadzenie biznesów. Asystent społeczny posła klubu PiS jest wciąż jego wspólnikiem w firmie Vinci Eco Energy, zajmującej się fotowoltaiką.
Łukasz Mejza oraz Franciszek P. nie odpowiedzieli na pytania, jak wygląda ich współpraca w związku z zakazem kontaktów wydanym przez prokuraturę.
Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: szymon.jadczak@grupawp.pl