Przeprawa niczyja. Most w Nowakowie utrapieniem mieszkańców
Półtora roku po otwarciu wciąż nie wiadomo, kto będzie zarządzał mostem obrotowym w Nowakowie na rzece Elbląg, który powstał za rządów PiS jako inwestycja dodana do przekopu Mierzei Wiślanej. Okoliczni mieszkańcy liczyli, że przeprawa zmniejszy korki i usprawni ruch w okolicy, szczególnie w sezonie. Nic z tego.
Inwestycja, którą szumnie zapowiadał w przeszłości również ówczesny wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk, dla mieszkańców okazała się udręką. W maju 2023 r., podczas testów obciążeniowych na moście w Nowakowie, Gróbarczyk obiecywał, że przeprawa nad rzeką Elbląg usprawni żeglugę, ale również w znaczący sposób wpłynie na poprawę komunikacji kołowej.
Ale rzeczywistość okazała się inna. Pisaliśmy już o przeprawie w sierpniu, wtedy mieszkańcy podelbląskiego Nowakowa upominali się o odszkodowanie za to, że w trakcie budowy zostało uszkodzonych kilkanaście domów. W budynkach popękały ściany. Mieszkańcy mieli też nadzieję, że władze zmniejszą liczbę zamknięć mostu w ciągu doby ( w tym czasie przepływają tamtędy łodzie), przez które na drogach tworzą się ogromne zatory. Sytuacja dotychczas się nie poprawiła. Mało tego, most ma się zamykać już nie siedem, a osiem razy na dobę.
Dla mieszkańców to kwestia kluczowa, bo do Elbląga tą drogą mają zaledwie 5 km. Dojeżdżają tamtędy do pracy, szkół, sklepów i lekarzy. Ale przez zamknięcia nowej przeprawy ta podróż czasem potrafi zająć prawie godzinę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Na początku most obracał się cztery razy dziennie i to mogliśmy zrozumieć. Ale teraz to jest siedem razy i to nie zawsze zgodnie z harmonogramem, bo oni mają prawo go obrócić o innych godzinach niż uzgodnione. Ostatnio karetka nie mogła przejechać, musiała się cofać i korzystać z okrężnej drogi, co trwało znacznie dłużej – mówiła nam w sierpniu Alicja Rogoz, sołtys Nowakowa.
I dodała: - Poprzedni most był zamykany na około 10 minut. Ten według procedury powinien być zamknięty maksymalnie 30 minut, ale z tym bywa różnie. Niedawno stałam przed nim 47 minut.
O rzadszym zamykaniu mostu okoliczni mogą jednak tylko pomarzyć. Mimo że sezon się skończył i łodzi na rzece jest znacznie mniej niż latem, przeprawa może być niedostępna dla kierowców aż osiem razy w ciągu doby, między godz. 7.30 a 19, o ustalonych godzinach. Dobra wiadomość jest taka, że zostały dopuszczone wyjątki.
- Most nie jest zamykany o zaplanowanej godzinie, jeżeli żadna jednostka powyżej 5 m wysokości na to nie oczekuje - wyjaśnia Wirtualnej Polsce Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka Urzędu Morskiego w Gdyni.
W ciągu pierwszego roku od otwarcia most uległ awarii aż 49 razy. Z danych Urzędu Morskiego wynika, że ten problem udało się już zwalczyć, ponieważ od lipca nie było ani jednej takiej sytuacji.
Most niczyi od półtora roku
Obecnie most w Nowakowie obsługuje Zarząd Dróg Powiatowych w Elblągu, podległy starostwu.
Teoretycznie to tam mogliby się skarżyć mieszkańcy, którzy chcieliby, żeby most był zamykany rzadziej (o ile uda się im dodzwonić). Ale mimo że od jego otwarcia minęło 16 miesięcy, wciąż trwają ustalenia, czy ostatecznie opiekę nad przeprawą będzie na stałe sprawował wspomniany ZDP, czy Urząd Morski.
- Rozmowy są w toku, decyzje jeszcze nie zapadły - zaznacza Magdalena Kierzkowska. - Na chwilę obecną ustalono, iż do czasu zapadnięcia ostatecznych rozstrzygnięć most jest obsługiwany przez pracowników ZDP, jak miało to miejsce dotychczas, natomiast Urząd Morski zlecił przegląd i będzie realizować umowy serwisowe.
Czekają 20-25 minut
Radna gminna Aleksandra Turoń, która reprezentuje Nowakowo i okoliczne wsie, nie ukrywa, że mieszkańcy woleliby, żeby most był zamykany tylko cztery razy na dobę i tylko w wyznaczonych godzinach. Ponieważ wcześniej nie było to regułą, mieszkańcy spóźniali się do pracy i szkół. Część z nich próbowała korzystać z objazdów, jednak z różnym skutkiem.
- Droga przez Bielnik jest jednak drogą techniczną, na wale. Tam obowiązuje ograniczenie prędkości, a rolnicy często wywożą nią płody rolne. Bywa, że jedzie się tamtędy bardzo wolno. To zależy również od pogody i pory roku - tłumaczy Aleksandra Turoń.
Jak mówi, mieszkańców nie interesuje, czy mostem będzie zarządzał Urząd Morski czy starostwo. Ważne, żeby ktoś robił to sprawnie, trzymał się wyznaczonych godzin, a mechanizm nie ulegała już awariom.
Radna dostrzega też jednak zmiany na plus, które zaszły w ostatnich miesiącach.
- Kiedy latem media nagłośniły nasze problemy, zmienił się czas zamknięcia mostu. Teraz czekamy 20, góra 25 minut - mówi. - To jednak wynika też z tego, że już prawie nie ma żeglugi, bo zrobiło się zimno. Natomiast kiedy na przepłynięcie nie czeka żadna żaglówka, to most nie jest w ogóle zamykany dla samochodów. To duża zmiana na lepsze.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski