Przemysław Czarnek nie będzie zachwycony. Nauczyciele o "szkole bez klasówek"
Co czeka dzieci powracające do szkół tuż przed wakacjami? Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział, że uczniowie w ostatnich miesiącach roku szkolnego nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Wydaje się jednak, że część nauczycieli ma zupełnie odmienne zdanie.
14.05.2021 12:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć Przemysław Czarnek chciałby, by po półrocznej przerwie od nauki stacjonarnej powracający do szkół uczniowie od razu wrócili na najwyższe obroty i zmierzyli się z klasówkami i odpytywaniem przy tablicy, nauczyciele i dyrektorzy mają inny pomysł na ostatnie miesiące roku szkolnego.
Powrót do szkoły bez klasówek
"Fakt" zapytał nauczycieli z różnych miejsc w Polsce, jak wyobrażają sobie powrót uczniów do szkoły. Z ich wypowiedzi wynika, że nie zamierzają obciążać dzieci zbyt dużym stresem po tak długim czasie spędzonym poza szkołą. - Najważniejsze są teraz relacje społeczne - mówi Małgorzata Pietruszewska-Fulara ze Szkoły Podstawowej nr 9 w Sopocie. - Od mądrości nauczycieli zależy, czy teraz odstawimy te podstawy programowe i skupimy się na uczniach, żeby na nowo spojrzeli na szkołę jako miejsce bezpieczne, przyjazne. Szkoła nie może im kojarzyć się ze stresem, obawami i lękiem. - wyjaśnia.
Podobnego zdania jest dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych w Dąbrowie Górniczej Tomasz Woźniak. - Ostatni miesiąc nauki w tym roku ma być na luzie. To czas przywracania relacji między uczniami i odbudowy szkoły sprzed pandemii. Uczniowie pierwszych klas byli w szkole tylko przez miesiąc. Nie zdążyli nawiązać przyjaźni ani się poznać. Chcemy oszczędzić uczniom stresu - powiedział w rozmowie z "Faktem".
Zobacz też: PiS ogłosi Nowy Ład. Zaskakujące słowa z obozu Zbigniewa Ziobry
Dziennik porozmawiał również z nauczycielami z Warszawy, Solca Kujawskiego, Wrocławia. Wszyscy są zgodni, że powrót do szkoły musi odbyć się przede wszystkim w atmosferze otwartości i serdeczności, a na ciężką pracę przyjdzie jeszcze czas.
Psycholożka Monika Filipowska doradza z kolei, by w tej trudnej sytuacji wybrać drogę środka. - Nie jest tak, że dla dzieci lepsze będzie dokręcenie śruby albo wręcz przeciwnie - duże poluzowanie. Najlepiej połączyć obie te rzeczy. Pojedyncze sprawdziany nie zaskoczą uczniów, bo szkoła wiąże się też z obowiązkami - przekonuje w rozmowie z "Faktem".