ŚwiatPrzełomowe zwycięstwo talibów. Wielkie kłopoty przed Afganistanem

Przełomowe zwycięstwo talibów. Wielkie kłopoty przed Afganistanem

Podczas gdy świat żyje działaniami Rosjan i Amerykanów w Syrii, w Afganistanie kruszy się i tak dość wątły dorobek wysiłków NATO. Afgańskie państwo i siły bezpieczeństwa są bezradne i skorumpowane, tymczasem mimo osłabienia i konkurencji ze strony innych grup islamistycznych, talibowie zdobywają nowe tereny i właśnie odnieśli swoje największe zwycięstwo od 2001 roku.

Przełomowe zwycięstwo talibów. Wielkie kłopoty przed Afganistanem
Źródło zdjęć: © AFP
Oskar Górzyński

05.10.2015 | aktual.: 05.10.2015 17:14

Teoretycznie ten rok nie powinien zapowiadać się dobrze dla afgańskich fundamentalistów. To już 14. rok wyniszczającej wojny, tymczasem w maju ogłoszono śmierć ich wieloletniego i owianego legendą przywódcy mułły Omara. Na dodatek muszą toczyć ciężką rywalizację o rekrutów - szczególnie wśród zagranicznych bojowników - z coraz popularniejszym Państwem Islamskim. Mimo to, w ciągu ostatnich kilku miesięcy talibowie zdążyli zdobyć dwa miasta w prowincji Helmand na południu kraju, zorganizować udany szturm na więzienie w Ghazni, wypuszczając na wolność 200 więźniów i przeprowadzić kilka bardzo krwawych zamachów w stolicy kraju, Kabulu.

Prawdziwy przełom - i być może największy militarny sukces Talibów od początku wojny - dokonał się jednak 28 września, kiedy kilkuset bojowników grupy zajęło 300-tysięczny Kunduz, stolicę prowincji na północy kraju, dotychczas uważanej za względnie bezpieczną. Według relacji jednego z lokalnych urzędników cytowanych przez "New York Times", miasto zostało zdobyte przez zaledwie 500 talibów, którzy zmusili do kapitulacji liczące 7 tysięcy siły bezpieczeństwa. Udało się im zająć główne rządowe budynki, lotnisko i więzienie. Teraz, od ponad tygodnia trwa próba odbicia miasta przez siły rządowe. Jednak niezależnie od ostatecznego wyniku walk, sukces talibów pokazuje, jak kruche i chwiejne są struktury bezpieczeństwa w tym kraju.

- W swojej masie armia afgańska jest słaba. Jest słabo wyszkolona i wyposażona, ma duże problemy z rekrutacją. Rekruci, głównie analfabeci, szybko z tej armii znikają po tym jak skończą pierwszy cykl służby, kiedy nauczą się czytać i pisać i dostaną podstawowe przeszkolenie - mówi WP Beata Górka-Winter, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Jest co prawda kilkunastotysięczny komponent sił specjalnych, naprawdę dobrze wyszkolonych na wzór państw zachodnich. Problem w tym, że jest ich zbyt mało. Zwłaszcza, że dotąd byli używani głównie w południowych prowincjach, gdzie skupia się główny wysiłek bojowy - dodaje. To na południu kraju skupione były także ok. 12-tysięczne siły NATO, pozostałe w kraju ramach misji doradczo-szkoleniowej Resolute Support. Jak zauważa Górka-Winter, nieporadność afgańskiej armii jest tym bardziej alarmująca, że o zbliżającym się ataku na Kunduz wiadomo było od dawna. Podobny, mniejszy atak miał miejsce w kwietniu i od tej pory talibowie byli w regionie stale obecni,
zapowiadając nawet swoje zamiary przejęcia prowincji w mediach społecznościowych.

Być może to jednak nie słabość i braki w armii są największym zmartwieniem Afganistanu i przyczyną porażki w Kunduz. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda bowiem w przypadku innych sił i struktur walczących po stronie rządowej. Chodzi o podległe miejscowym watażkom i teoretycznie nielegalne grupy zbrojne oraz oddziały miejscowej policji, które według raportów organizacji pozarządowych - szczególnie w Kunduz - zamiast wprowadzać porządek i walczyć z przestępczością, same były głównymi jej sprawcami, wymuszając haracze, dopuszczając się rabunków i gwałtów. W rezultacie ludność miasta nie tylko nie stawiła oporu talibskim najeźdźcom, ale nawet - jeśli wierzyć niektórym doniesieniom - pomagała im wypędzić siły rządowe z Kunduz.

- To nie tak, że Talibowie stali się dla mieszkańców atrakcyjni, ale prorządowe milicje i lokalna policja zachowują się tak skandalicznie, że sprawiły, że struktury państwa stały się dla niech mniej atrakcyjne niż rebelia - mówi Borhan Osman, analityk z Afghanistan Analysts Network w Berlinie.

Sytuację i nastroje miejscowej ludności dodatkowo pogarsza jeszcze katastrofalny w skutkach sobotni nalot sił NATO, w czasie którego zbombardowany został miejscowy szpital. W jego wyniku zginęło 22 osób, w tym wolontariusze Lekarzy Bez Granic (Medecins sans Frontieres, MSF), pacjenci i troje dzieci. Czyn amerykańskiego lotnictwa już został nazwany mianem zbrodni wojennej przez władze MSF i Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka. Jeszcze gorzej może zostać odebrany przez miejscową ludność. Tym bardziej, że kontrastuje on z obietnicami składanymi im przez talibów.

- Talibowie na tym zyskują. Dosyć sprytnie prowadzą swój PR. Jeszcze przed główną ofensywą informowali lokalną ludność przez megafony i inne środki, że będą walki i proszą o pozostanie w domach - mówi Górka-Winter. - Afgańczycy są ludźmi skupionymi na swoich lokalnych sprawach i ponad wszystko chcą spokoju. Warto pamiętać, że talibowie doszli do władzy nie za sprawą jakiegoś religijnego przebudzenia Afgańczyków, ale ich zmęczenia wojną domową między watażkami. Teraz można się obawiać o powtórkę tej sytuacji - dodaje.

Jest to tym bardziej prawdopodobne, że talibom jak nigdy dotąd sprzyja sytuacja militarna i polityczna. Wybory prezydenckie w Afganistanie w zeszłym roku zakończyły się co prawda podziałem władzy między głównymi siłami, ale to - zamiast uspokoić sytuację - doprowadziło do większych podziałów i chaosu w państwie. Tymczasem, jak zauważa analityk PISM, talibowie coraz lepiej się organizują. W Kunduz udało się zapewnić linię dostaw, wobec czego trwająca kontrofensywa wojsk rządowych może trwać kolejne tygodnie. Paradoksalnie, na korzyść islamistów działa też prowadzona przez Pakistan wymierzona w pakistańskich talibów i inne grupy dżihadystyczne operacja wojskowa w północno-zachodniej części kraju, która zmusiła bojowników do ucieczki do Afganistanu, zasilając w ten sposób szeregi rebelii. W połączeniu ze słabością państwowych struktur i pustką powstałą po wycofaniu się większości wojsk NATO, może wystarczyć by scenariusz powrotu talibów do władzy stał się możliwy.

Zobacz również: Trwa ofensywa talibów w Afganistanie
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)