Przełom po rozmowach Trump-Putin? Klucz do pokoju w Pekinie
Donald Trump rozmawiał w poniedziałek z Władimirem Putinem. "Rosja i Ukraina natychmiast rozpoczną negocjacje" - przekazał po dwugodzinnym połączeniu. Czy doszło zatem do przełomu? Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie, w rozmowie z WP tonuje nastroje i wskazuje na Chiny, które mogą okazać się decydujące w zaprowadzeniu pokoju.
Rozmowa Trumpa z Putinem nie przyniosła realnych efektów, a szanse na szybkie zawieszenie broni są minimalne - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło.
Zanim swoje oświadczenie w mediach społecznościowych opublikował Trump, rozmowy skomentował Putin, który wyszedł do przedstawicieli mediów i zdał krótką relację na temat rozmowy. Warto zauważyć, że takie sytuacje rzadko mają miejsce w przypadku rosyjskiego dyktatora.
Putin stwierdził, że "Rosja jest gotowa współpracować z Kijowem w sprawie memorandum dotyczącego przyszłego traktatu pokojowego". Przekazał, że prezydent USA "wyraził swoje stanowisko w sprawie zawieszenia broni w wojnie z Ukrainą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co czeka Rosję, jeśli dalej będzie walczyć? "Nie jest w stanie przetrwać"
- Nie ma mowy o bezwarunkowym zawieszeniu broni. Putin nie może sobie na nie pozwolić - mówi krótko Piekło. - Liczyłem, śledziłem te różne kolejne inicjatywy pokojowe. No i za każdym razem to się kończy w ten sam sposób - zaznacza były ambasador RP w Ukrainie.
Prawdziwa "bomba" pojawiła się jednak w oświadczeniu Trumpa. "Rosja i Ukraina natychmiast rozpoczną negocjacje" - napisał amerykański prezydent w swoich mediach społecznościowych. Trump wskazał także potencjalne miejsce rozmów - Stolicę Apostolską. "Watykan, reprezentowany przez papieża, oświadczył, że byłby bardzo zainteresowany zorganizowaniem negocjacji. Niech proces się rozpocznie!" - dodał Trump.
Należy odnotować, że Trump przed i po rozmowie z Putinem rozmawiał także z Wołodymyrem Zełenskim.
Przełom czy nie?
Czy to oznacza, że Trump dokonał długo oczekiwanego przełomu? Piekło tonuje nastroje.
- Pamiętajmy to, że gościem Putina był Xi Jinping (przywódca Chin był w Moskwie w związku z rocznicą zakończenia II wojny światowej i uczestniczył w zorganizowanej z tej okazji paradzie w Moskwie - przyp. red.) i mówił o bezwarunkowym wsparciu dla Rosji. Więc to nie jest tak, że Putin mówi wyłącznie, co chce powiedzieć. Mówi również to, co mógłby powiedzieć Xi - podkreśla rozmówca WP.
- To nie jest kwestia wyłącznie w tej chwili Putina, tylko to jest kwestia właściwie całej koncepcji tworzenia nowego ładu światowego. Putin i Rosja są ważną jego częścią, ale tylko częścią - dodaje ekspert.
Piekło zaznacza przy tym, że to właśnie Pekin może okazać się decydujący w ewentualnym zaprowadzeniu pokoju w Ukrainie. - Klucz jest bardziej w Pekinie niż w Moskwie. I mam wrażenie, że to nie jest tak, że Trump nie ma tej świadomości - mówi.
Dyplomata zauważa, że rola Chin nie jest jednak wyrażana wprost, a to właśnie wojska Pekinu mogą być niezbędne do wprowadzenia trwałego zawieszenia broni - takiego, które byłby przestrzegane przez Rosję.
Nowy gracz na scenie
Były ambasador Polski w Ukrainie wskazuje także na inny aspekt oświadczenia Trumpa, a mianowicie na zwrócenie uwagi na Watykan, który został wymieniony przez amerykańskiego prezydenta jako potencjalne miejsce negocjacji z papieżem Leonem XIV w roli mediatora.
Nie bez znaczenia jest sam stosunek nowej głowy Kościoła katolickiego do Rosji, który jest krytyczny wobec Moskwy, a także narodowość Leona XIV.
- Papież jest Amerykaninem, który na dodatek ma bardzo zdrowe podejście do tego tematu, bo jest krytyczny w stosunku do Putina - mówił.
- Jeżeli to Leon XIV miałby ewentualnie uczestniczyć w tych negocjacjach, czy Watykan miałby być miejscem negocjacji, to przy takim stosunku nowego papieża do Rosji, to wydaje się być mało prawdopodobne, żeby Moskwa mogła to zaakceptować - wskazuje dyplomata.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski