"Przekażcie znak pokoju panu prezesowi"
Kościół chce wpłynąć na wynik wyborów, czy to politycy wykorzystują religię do własnych celów? - pytają Internauci Wirtualnej Polski i zastanawiają się: "czy można zamówić mszę w intencji wygrania wyborów przez Palikota?". Przekażcie sobie znak pokoju, a w szczególności panu prezesowi - żartuje z kolei Internauta Votum Separatum.
Przeczytaj też: Posłanka PiS pisze do proboszczów: proszę o wsparcie
Według badań CBOS przeprowadzonych w styczniu 2011, działalność Kościoła katolickiego pozytywnie ocenia 58% Polaków, negatywne oceny tej instytucji wystawia 30% społeczeństwa. Trzy lata wcześniej dobrze oceniało Kościół 66% badanych. Zaufanie i autorytet jakim cieszy się Kościół powoduje, że część polityków zabiega o jego wsparcie. Jak duchowni powinni zachować się w takiej sytuacji?
- Kościół nie ma prawa ingerować w politykę, hasło powtarzane milion razy aczkolwiek kler nic sobie z tego nie robi. Wasza nauka czy wiara ma pomagać ludziom decydować, a nie nakazywać! To podstawowe założenie katolicyzmu - wolna wola. Kler chce wywierać wpływ na polityków, by ci głosowali tak, jak chce Kościół. Zrozumcie w końcu, że wasi wyznawcy, jeśli naprawdę wierzą, będą za wami kroczyć - twierdzi Internauta Kamil.
- A czy księża, siostry zakonne, zakonnicy to "przypadkiem" nie pełnowartościowi obywatele naszego kraju, tak jak np. dziennikarze? To dlaczego, pytam nie mogą swobodnie wyrażać swoich poglądów politycznych, tak jak robią to inni?! - komentuje Internautka Anna. - Kościół to my obywatele, ponad 90% społeczeństwa. Mam prośbę o nie wprowadzanie terroru mniejszości - zaznacza Internauta cc.
Część Internautów broniących prawa duchownych do publicznego wypowiadania się na temat polityki zaznacza, że księża nie powinni robić tego w czasie mszy. - Prowadzenie agitacji wyborczej podczas Mszy Świętej jest niedopuszczalne. Nikt natomiast nie ma prawa zabraniania hierarchom Kościoła do zabierania głosu w sprawach publicznych! Może byle łajza, byle polityczny hochsztapler, a ksiądz, czy biskup jako obywatel nie? Ciekawe, dlaczego? - pyta Internauta Bartymeusz.
Internauci twierdzą również, że Kościół ma prawo namawiać wiernych, aby głosowali na kandydatów, których program jest zgodny z wartościami chrześcijańskimi, jednak duchowni nie powinni przy tym wskazywać jedynej słusznej partii. - Przekażcie sobie znak pokoju, a w szczególności panu prezesowi - żartuje Internauta Votum Separatum.
Modlitwa o udział w wyborach
Niejednoznacznie Internauci oceniają również list posłanki PiS ze Śląska, Marii Nowak. Posłanka poprosiła wszystkie parafie ze swojego okręgu wyborczego o poparcie "w modlitwach i poprzez wzięcie udziału w wyborach". - Skoro głosowała zgodnie z naukami kościoła to nie wiedzę przeszkód by została poparta - argumentuje Internauta Zabor. - Cały czas w modlitwie mogła upraszać łaski dla twojego elektoratu, a dziś sposób jakim się posługuje, to czyste partykularne interesy. Co to za katolicyzm i z jaką Ewangelią to ma coś wspólnego pani poseł? Albo wiara albo srebrniki - twierdzi Internautka Saga.
Kontrowersje wywołała również informacja podana przez "Gazetę Wyborczą", według której Jarosław Kaczyński miał zamówić w jednej z parafii w Wadowicach mszę św. w podzięce za beatyfikację Jana Pawła II. Według "Gazety", podobnie chcieli postąpić również inni kandydaci w całej Polsce. Informację tę zdementował szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Żadnej takiej akcji nie ma - zapewnił. Również ta kwestia podzieliła Internautów, część komentujących stwierdziła, że może to naruszać ciszę wyborczą, choć zdaniem PKW tak nie jest.
- Nie bulwersuje mnie zabieranie głosu przez Kościół w sprawach politycznych. W końcu jest demokracja, a ludzie wyznający jakąś religię mają takie same prawa, jak niewierzący. Skoro jest ich większość, mają prawo do wyrażania swego punktu widzenia. To już jednak ogromne przegięcie. Nawet fanatycy nie tolerują ordynarnej agitki. Kościół powinien dyplomatycznie nie mieć terminów wolnych w niedzielę wyborów. W przeciwnym razie złapie kolejnego minusa. Były już takie przykłady o ile pamiętam - twierdzi Internauta W kąpieli.
- Jeśli ktoś zamawia Mszę Św., to ksiądz powinien ją odprawić. Nikt nie zabrania członkom innych partii zamawiać nabożeństw czy też mszy. Po to mamy rozum i wolną wolę, by samemu zdecydować na kogo głosujemy. Poza tym, jak czytamy w artykule: "Państwowa Komisja Wyborcza uważa, że odczytywanie w dniu wyborów w kościołach nazwisk kandydatów zamawiających msze nie naruszy ciszy wyborczej" - zauważa Internautka Kasia.
- A czy mogę zamówić mszę w intencji wygrania wyborów przez Palikota?- pyta Internauta Kat.
Politycy wykorzystują religię do własnych celów?
Część komentujących wyraża opinię, że to nie Kościół próbuje mieszać się do polityki, ale że to politycy wykorzystują religię, aby zdobyć głosy. - Żenada, czyste wykorzystywanie religii do celów propagandowych. Jeśli księża na to pójdą, to ja podziękuję tej religii, bo to oznacza, że zbyt daleko odeszli od pierwowzoru - pisze Internauta pp o zamawianiu mszy przez polityków w czasie wyborów.
Innego zdania jest Internauta Rum, według którego duchowni próbują wpływać na scenę polityczną. - Kościół już od dawna nie jest Kościołem lecz zakamuflowaną partią polityczną. Tyle, że nie jest rozliczany za kampanię, nie podlega prawu, a propaganda wyborcza jest za friko z ambon. A każda partia zabiega za tym klęcząc na podnóżkach - twierdzi Internauta Rum.
Według Internauty Toma, Kościół może stracić w oczach wiernych, przez popieranie jednej opcji politycznej. - Jestem praktykującym Katolikiem, nie popieram PO ani PiS, ale wykorzystywanie Kościoła niby osobista intencja, wpłynie nagannie na relacje Kościół - wierni. Dojdzie do spadku liczby wiernych, a kościoły będą obiektami do zwiedzania komentuje - Internauta Tom.
- A mnie bardziej interesuje dostęp do bezpłatnej powszechnej służby zdrowia, inwestycje w przemysł i zacieranie podziału między Polskami A, B i C niż to, czy ta Pani się kieruje Ewangelią czy nie - odnosi się do listu posłanki Marii Nowak Internauta Ninilak
Przeczytaj też: Kościół powinien płacić wyższe podatki?