Przedsiębiorcy z niższą składką niż pracownicy? "Odpowiedź jest taka sama"

Rząd przyjął projekt obniżający składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Minister Marcin Berek przekonuje, że zmiany są konieczne, gdyż "osoby, które prowadzą działalność gospodarczą, przenoszą na siebie ryzyko związane z efektywnością zdolności do zarabiania". Tłumaczy się też z braku konsultacji społecznych. - Parlament może nad tym popracować - mówił w programie "Tłit" WP.

Premier Donald Tusk
Premier Donald Tusk
Źródło zdjęć: © GETTY | Anadolu
Adam ZygielMichał Wróblewski

Rząd przyjął we wtorek projekt obniżający składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. W pierwszym kroku zostanie zlikwidowane opłacanie składki od sprzedaży środków trwałych. Obniżona zostanie też minimalna ryczałtowa składka dla przedsiębiorców. Te rozwiązania wejdą w życie w przyszłym roku. Kolejna zmiana, zmniejszająca obciążenia większości przedsiębiorców, zostałaby wprowadzona w 2026 roku.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek w programie "Tłit" w Wirtualnej Polsce podkreślał, że rozmowy nad składką zdrowotną były "niezwykle intensywne", ale są one ilustracją "czym jest prawdziwa praca w rządzie oparta o koalicję".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Składka zdrowotna była takim obszarem, w którym startowo mieliśmy spojrzenie Polski 2050: przywróćmy rozwiązanie, które było przed Polskim Ładem. Minister finansów mówił: to jest niemożliwe, bo to jest nie do udźwignięcia finansowo, budżetowo. Mieliśmy spojrzenie Lewicy, która mówiła: zostawmy tak, jak jest - wymieniał.

- Te rozmowy trwały długo, bo to kilka miesięcy bardzo intensywnego dialogu. Doszliśmy do rozwiązania, które zostało przyjęte przez całą Radę Ministrów. Realizuje ono ten cel, którym było zmniejszenie obciążeń przedsiębiorców, przede wszystkim tych, którzy zarabiają względnie mniej - mówił minister.

Konsultacje, których nie było

Prowadzący rozmowę Michał Wróblewski zwrócił uwagę na krytyczne opinie dotyczące pilnego trybu procedowania ustawy. W ten sposób nie została ona poddana konsultacjom społecznym. Minister Berek tłumaczył, że nie udało się to "z wielu powodów".

- Bardzo nam zależało na tym, żebyśmy jako rząd pokazali tę zmianę w składce zdrowotnej jako takie trzy elementy, które w zwartym czasie przekazujemy do Sejmu. Te elementy to były: odejście od tego, by składki zdrowotnej nie płacić od przychodów, które są osiągane ze zbycia składników majątkowych, zmiana w 2025, by podstawa składki dla przedsiębiorców najmniej dochodowych była obliczana nie na podstawie 100 proc., ale 75 proc. płacy minimalnej oraz docelowe rozwiązanie, które miałoby obowiązywać od 2026 roku - tłumaczył.

- Nie chcieliśmy, by rozwiązania na 2025 rok, które było małym kroczkiem, było jedynym, które pojawiło się w parlamencie z inicjatywy Rady Ministrów - mówił. Przekonywał, że będzie okazja na konsultacje, gdy ustawa dotycząca zmian w 2026 roku trafi do Sejmu.

- Rozwiązanie na rok 2026 nie jest w sensie legislacyjnym pilne. Parlament może nad tym pracować jeszcze w tym roku i na początku przyszłego - przekonywał.

Berek broni obniżki

Michał Wróblewski wskazał, że jednym z elementów krytyki reformy jest to, że przedsiębiorcy będą płacili niższą składkę zdrowotną, niż etatowcy.

- W zależności od wrażliwości i filozofii będą tu odpowiedzi, które będą kogoś satysfakcjonowały lub nie. A odpowiedź jest taka sama: osoby, które prowadzą działalność gospodarczą przenoszą na siebie ryzyko związane z efektywnością zdolności do zarabiania - mówił. Stwierdził, że pracownicy też biorą na siebie takie ryzyko, ale ze względu na konstrukcję stosunku zatrudnienia jest ono "bardzo mocno limitowane".

Berek przekonywał, że przez lata składka zdrowotna dla przedsiębiorców była formą "pseudo-ubezpieczenia". - Przedsiębiorca płacił pewną ryczałtową stałą kwotę, którą "wykupywał" sobie ubezpieczenie. Polski Ład wprowadził fundamentalną zmianę, bo ze składki uczynił parapodatek - mówił.

Na uwagę, że część osób na jednoosobowej działalności gospodarczej de facto pracuje tak, jak na etacie, tylko płaci niższe podatki, Berek stwierdził, że to jest oddzielna kwestia, którą mogłoby się zająć Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

- Czym innym jest fikcyjne samozatrudnienie, czyli wypychanie osób na jednoosobową działalność gospodarczą w sytuacji, gdy te osoby świadczą pracę. To zjawisko jest na granicy prawa, bo działalność gospodarcza powinna być realizowana w określonych warunkach - mówił.

Rozwiązanie krytykuje wielu polityków Lewicy, jednak Berek przekonuje, że rząd jest blisko, by "porozumienie było całkowite". Podkreślił, że ze strony ministrów z Lewicy pojawiały się jedynie uwagi związane z "parametrami w ramach tego modelu, który na rok 2026 został przyjęty".

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)