Przedsiębiorcy pomagają w walce z koronawirusem. Szef G2A: "Kryzys zakopuje dawne biznesowe podziały"
Ekonomiści mówią wprost, że po fali pandemii, świat będzie musiał się zmagać z kolejnym, nie mniejszym wyzwaniem - globalną recesją. Na razie przedsiębiorcy licznie pomagają polskim szpitalom, będącym na pierwszej linii walki z koronawirusem. Co zaskakuje biznes? Powszechna solidarność. Co niepokoi? Fala spekulacji sprzętem, który muszą kupować po zawyżonych cenach.
23.03.2020 | aktual.: 23.03.2020 17:07
Celebryci przekazują miliony dolarów, Polacy organizują internetowe zbiórki, przedsiębiorcy - z przeróżnych branż - szyją maseczki, kupują odzież ochronną, niezbędną aparaturę albo przelewają pieniądze na konta szpitali. Pandemia koronawirusa wywołuje w polskim społeczeństwie oraz biznesie falę niespotykanej do tej pory solidarności. Nieoczywistą zwłaszcza w ostatnim przypadku, ponieważ niejednokrotnie wychodzącą poza istniejącą do tej pory podziały.
Biznes pomaga
- Koronawirus w jakimś sensie nas zjednoczył, wyszliśmy ponad doraźną rywalizację - mówi WP Bartosz Skwarczek, prezes zarządu G2A - największej platformy sprzedażowej dla graczy. - Gdy sytuacja zaczęła się pogarszać, chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do prezesów dwóch firm IT, z którymi na co dzień konkurujemy o pracowników. Zareagowali natychmiast, oferując wsparcie logistyczne i finansowe dla placówek medycznych. To bardzo budujące, bo z czasem telefonów wykonywałem więcej, właściwie ze stuprocentową konwersją. I to nawet w przypadku firm, które same są w trudnej sytuacji, np. z branży hotelarskiej czy deweloperskiej - relacjonuje.
Zobacz także
Podobnie działają inne branże, choćby odzieżowa. Prezes LPP, właściciela m.in. marki "Reserved" - pomimo kontrowersji wokół postępowania firmy o których piszemy na Money.pl - na walkę z pandemią przeznaczył milion złotych. Jego zakłady będą również szyły maseczki dla polskich szpitali. G2A też na początku postawiło na sprzęt - za 200 tys. zł zakupiono dwa kardiomonitory do szpitala w Łańcucie oraz respirator dziecięcy dla szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. - Dodatkowo przeznaczyliśmy 40 tys. zł na rzeczy pierwszej potrzeby - koce, rękawiczki, maski, dzieląc się swoją rezerwą masek, zarezerwowanych z myślą o naszych pracownikach. Jako globalna firma posiadająca biura w Azji, przygotowywaliśmy się do kryzysu od kilku tygodni przed jego wybuchem w Polsce - mówi Skwarczek.
Niebezpieczne spekulacje cenowe
Niestety, nawet oferując realne wsparcie, biznesmeni natrafiają na ścianę w postaci szalejącej spekulacji cenowej. Termometry do bezdotykowego mierzenia temperatury kosztujące miesiąc temu 50 zł, dzisiaj dostępne są w internecie za 500. - Mamy duży problem z zakupem sprzętu po normalnych cenach. Weźmy, tzw. "kombinezon biały do ochrony personelu przed czynnikiem biologicznym". Przed koronawirusem kosztował niecałe 40 zł, teraz 200 za sztukę. Co istotne, generalnie to nie producenci zawyżają ceny, ale pośrednicy, którzy skupują towar a potem go odsprzedają. W sytuacji, gdy walczymy o ludzkie życie, to bardzo nie fair. Podobno sprawę bada ABW i rząd. Liczymy na wsparcie - apeluje prezes G2A.
Niektóre firmy wspierają sektor medyczny nie tylko pieniędzmi, ale również rozwiązaniami technologicznymi. Inicjatywa "Drukarze dla szpitali" angażuje się w wykorzystanie druku 3D do produkcji gogli ochronnych oraz uchwytów na szybki ochronne z pleksiglasu, które chronią twarz lekarzy i techników medycznych przed przenoszeniem wirusów. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, obecnie testowane jest również uruchomienie platformy społecznościowej, na której szpitale mogłyby zgłaszać swoje zapotrzebowanie, a użytkownicy przekazywać realną pomoc materiałową.
"Brakuje wszystkiego"
A ta potrzebna jest od zaraz. - W szpitalach brakuje wszystkiego. One są przygotowane być może na 10 pacjentów z koronawirusem jednocześnie. A co, jak będzie stu? Nie ma wystarczającej liczby masek, kombinezonów, odzieży ochronnej dla lekarzy i personelu medycznego. Z dużych rzeczy brakuje respiratorów - mówi Bartosz Skwarczek. - ie ma również ochrony plastikowej na twarz. Lekarze mówią nam: "nie ważne czy jest atest, czy go nie ma, dajcie cokolwiek" - dodaje.
Jego zdaniem, właśnie w takich sytuacjach ważne są przejawy ludzkiej empatii i zawieszenie konkurencji pomiędzy przedsiębiorcami z tej samej branży. Być może już po uporaniu się z pandemią, również w Polsce dzięki podobny przykładom częściej będzie się mówić o społecznej odpowiedzialności biznesu.
Marcin Makowski dla Wiadomości WP