Przedłużony areszt dla podejrzanego o fałszywe alarmy bombowe
Sąd Rejonowy Katowice - Wschód przedłużył do 28 grudnia areszt dla 26-letniego Marcina L., podejrzanego o wywołanie w czerwcu tego roku fałszywych alarmów bombowych w 22 instytucjach w całym kraju. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.
O przedłużeniu aresztu poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, Krzysztof Kopania.
Kilka dni wcześniej ten sam sąd uwzględnił wniosek śledczych dotyczący poddania 26-latka obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Ma się ona odbywać przez cztery tygodnie w oddziale psychiatrycznym szpitala więziennego Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi.
Mężczyzna był wcześniej poddany jednorazowemu badaniu przez biegłych, ale nie byli oni w stanie wydać jednoznacznej opinii, co do jego poczytalności. Ich zdaniem konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych badań.
Fałszywe alarmy bombowe w Polsce
25 czerwca po mailowych informacjach o podłożonych rzekomo bombach sprawdzono 22 obiekty w całym kraju: szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano wówczas ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowano ponad 400 policjantów. Według resortu spraw wewnętrznych nie było realnego zagrożenia życia i zdrowia obywateli.
Autorów wiadomości poszukiwała specjalna grupa policjantów Centralnego Biura Śledczego wspierana przez ABW, podjęto też współpracę ze służbami zagranicznymi.
28 czerwca na lotnisku w Pyrzowicach zatrzymano Marcina L. podejrzanego o wywołanie tych alarmów. Według śledczych maile o rzekomych bombach wysłał on z Wlk. Brytanii, gdzie w ostatnim czasie mieszkał. Decyzją sądu mężczyzna został aresztowany.
Śledztwo w tej sprawie łódzka prokuratura okręgowa przejęła w połowie sierpnia od prokuratury w Katowicach. Tak postanowiła Prokuratura Generalna, bo katowicka prokuratura też została dotknięta wywołanym alarmem.