Przedłużono śledztwo ws. finansowania filmów przez TVP
Do listopada 2004 r. przedłużono śledztwo w sprawie domniemanych nieprawidłowości w finansowaniu przez TVP produkcji filmowych z lat 2000-2002. Chodzi m.in. o związki z firmą Lwa Rywina - Heritage Films.
O przedłużeniu śledztwa poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski. Nie potwierdził jednak informacji piątkowego "Życia Warszawy", by z materiałów prokuratury wynikało, że przy podpisywaniu umów TVP w nieuzasadniony sposób wyróżniała firmę Rywina.
"Śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, mogących mieć miejsce w latach 2000-2002 w procesach decyzyjnych TVP SA, a dotyczących finansowania produkcji filmowych i wyrządzenia tym samym znacznej szkody w mieniu TVP" - mówił Kujawski we wrześniu 2003 r., gdy wszczęto śledztwo. Przedmiotem śledztwa jest to, "czy działania zarządu TVP nie nosiły znamion niegospodarności".
Podstawą śledztwa jest art. 296 kodeksu karnego, który przewiduje karę do 5 lat więzienia dla osoby zajmującej się sprawami majątkowymi firmy, która przez nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązku wyrządza jej znaczną szkodę majątkową.
Oszustwa przy finansowaniu przez TVP produkcji filmów opisał w maju 2003 r. miesięcznik "Film". "Jak zarobić na produkcji filmu? Oszukać na kostiumach, umowach o dzieło, a scenografię spalić. Żeby dostać pieniądze z TVP, wystarczy odpalić od 5 do 40%" - napisano w miesięczniku. Po tym artykule ówczesny prezes TVP Robert Kwiatkowski zwrócił się do prokuratora okręgowego w Warszawie o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie treści publikacji miesięcznika.
W aktach śledztwa są też materiały uzyskane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW na wniosek sejmowej komisji śledczej badającej aferę Rywina zabezpieczyła dokumentację finansowo-księgową kontaktów Canal+ z TVP oraz Heritage Films z TVP. Komisja zwróciła się o takie działania po zeznaniach Adama Michnika, kiedy naczelny "GW" powiedział: "Myśmy (...) usiłowali dotrzeć do ekspertyz, które by wskazywały na interesy firmy Lwa Rywina Heritage Films, dlatego że w rozmowie z panią prezes Wandą Rapaczyńską pan Lew Rywin sugerował, że to może być rodzaj pralni pieniędzy". Za te słowa Rywin pozwał Michnika do sądu.