Przedakcesyjne kradzieże w czeskich winnicach
Tysiące sadzonek winnej latorośli ukradli w ciągu ostatnich dni w winnicach na południowych Morawach nieznani złodzieje. Powodem takiego zainteresowani sadzonkami jest fakt, że areał winnic w Czechach (do stanowionej przez UE wielkości tj. ok. 15 600 hektarów) rozszerzać można jedynie do 1 maja, czyli wejścia tego kraju do Unii Europejskiej.
O ile w poprzednich latach liczba skradzionych wiosną sadzonek winnych krzewów mieściła się w setkach sztuk, o tyle w ciągu ostatnich dwóch tygodni z winnic, głównie w okolicach Mikulova na południowych Morawach, skradziono ich już ponad 9 tysięcy. Wartość złodziejskiego łupu szacuje się na co najmniej 400 tysięcy koron, tj. ok. 60 tysięcy złotych.
Czescy winiarze są załamani. "Jeśli przed wejściem do Unii Europejskiej nie założymy winnic na przyznanym nam areale, będziemy musieli gospodarować na tym, co mieć będziemy do 1 maja, Jak na razie nie ma mowy o jakimś okresie przejściowym, jaki miałaby nam przyznać UE" - powiedział przewodniczący Izby Rolniczej w Brzeclaviu, Jan Hajda.
Właściciele winnic są bezradni. Wiedzą, że do 1 maja muszą zdążyć z założeniem nowych winnic (tylko w roku 2003 powstało ich 1500 hektarów ), ale wobec braku sadzonek zadania tego praktycznie nie mogą spełnić. "Te dziady kradną nie tylko sadzonki. W praktyce niszczą czeskie winiarstwo na wiele lat" - powiedział jeden z właścicieli winnic w Mikulovie.
Zgodnie z warunkami wejścia Czech do UE, w kraju naszych południowych sąsiadów może istnieć jedynie 15 600 hektarów winnic. Nowe po 1 maja nie mogą już być zakładane. Na większości terenów znanych z upraw winnej latorośli ( głównie południowe Morawy i południowe Czechy) właśnie w tych dniach dobiegają końca gorączkowe - jak piszą media - prace związane z zakładaniem nowych winnic.