Przed 11 września bagatelizowano groźbę porwania samolotów
W okresie przed atakami 11 września
2001 roku Federalny Urząd Lotnictwa pomniejszał możliwość
samobójczych porwań samolotów, mówiąc, że największą groźbę
stanowi przemycenie ładunku wybuchowego na pokład samolotu -
orzekła komisja federalna badająca okoliczności zamachów.
27.01.2004 19:35
We wstępnym raporcie ze swych prac dziesięcioosobowa Krajowa Komisja do Badania Ataków Terrorystycznych na Stany Zjednoczone orzekła, że Federalny Urząd Lotnictwa (Federal Aviation Administration, FAA) w swoich zaleceniach dla linii lotniczych i portów lotniczych w ciągu pierwszych miesięcy 2001 roku nie brał pod uwagę groźby pojawienia się porywaczy-samobójców, bo "nic nie wskazywało, iż jakiekolwiek ugrupowanie przemyśliwuje o czymś takim".
W lipcu 2001 roku FAA ogłosił ostrzeżenie dla przewoźników powietrznych, ale nie wspomniał w nim o groźbie samobójczego porwania. Zamiast tego skupił się na możliwości ukrycia przez terrorystów ładunków wybuchowych w bagażu lotniczym.
Po atakach 11 września administracja prezydenta Busha twierdziła, że nie było żadnych oznak, iż terroryści myślą o porwaniu samolotów w celu dokonania samobójczego ataku. Jednak raport komisji podaje, że już w marcu 1998 roku pion bezpieczeństwa lotniczego FAA brał pod uwagę taką możliwość.
Komisję do Badania Ataków Terrorystycznych powołał Kongres USA. W jej skład wchodzą przedstawiciele Demokratów i Republikanów. Zadaniem komisji jest zbadanie stanu gotowości kraju do przeciwstawiania się aktom terroryzmu przed 11 września 2001, reakcji władz na atak i opracowanie zaleceń w sprawie środków zapobiegawczych.
Podczas gdy przedstawiciele administracji mówili, że wszyscy porywacze, w liczbie 19, legalnie przekroczyli granicę Stanów Zjednoczonych, komisja ustaliła, że co najmniej dwóch z nich, a być może aż ośmiu, miało fałszywe wizy.