Przeciek z instrukcji dla posłów PiS. Rzecznik partii dla WP.PL: zwolnienia nie będzie
Nie będzie rozliczeń w PiS za wysłanie mediom wewnętrznej instrukcji dla posłów. Tak zwany "przekaz dnia" odnoszący się między innymi do sytuacji po wyborach samorządowych trafił omyłkowo do wielu redakcji. Rzecznik partii Marcin Mastalerek oznajmił w rozmowie z WP.PL, że to "ludzki błąd, który mógł się przydarzyć każdemu", a reakcję mediów uznaje za "dziwną". Zapewnił zarazem, że nie zwolni pracownika odpowiedzialnego za sytuację.
27.11.2014 | aktual.: 27.11.2014 13:53
Mastalerek powiedział, że w sprawie wycieku nie widzi nic nadzwyczajnego. - Wszystkie partie korzystają z briefów - oznajmił. Po czym dodał: - Nie rozumiem ekscytacji tą sprawą.
W ocenie rzecznika PiS, politycy nie są rozliczani za o wiele większe afery, np. Amber Gold, więc nie ma powodów, by zwalniać za pomyłkę szeregowego pracownika biura poselskiego.
Zdaniem Mastalerka, instrukcja PiS świadczy o tym, że jego partia jest profesjonalna. Polityk zaznaczył, że w sytuacji trzeba szukać pozytywów. - Osiągnięciem jest to, że teraz nasz brief jest szeroko komentowany - powiedział.
Na pytanie o to, czy możliwe jest, by dzisiejszy wyciek nie był przypadkowy, Mastalerek odpowiedział: - To była pomyłka.
- Znam tego człowieka dobrze. Wiem, że przeżywa to bardzo - mówił rzecznik PiS. - Stary, nie przejmuj się. Nie ty pierwszy i nie ostatni - miał od niego usłyszeć pracownik odpowiedzialny za wyciek briefu.
7 punktów
Siedmiopunktowa instrukcja, która wyciekła do mediów, dotyczy głównie kontrowersji wokół ostatnich wyborów samorządowych. W wewnętrznym dokumencie czytamy, że ich wyniki są "nieprawdziwe i nierzetelne", co daje podstawę do mówienia, że są sfałszowane. W przekazie dla posłów pojawia się też sugestia, że wynik PiS mógłby być jeszcze wyższy "gdyby nie to co się wydarzyło w sprawie liczenia głosów". Część deklaracji zawartych w piśmie powtórzył rano w radiowej Trójce poseł PiS Joachim Brudziński.
W briefie PiS jest też odniesienie do poparcia PO przez Jerzego Urbana. W reakcji czytamy o "totalnym upadku" i o tym, że wyborcy PO powinni "naprawdę się zastanowić czy chcą stanąć w jednym szeregu z Urbanem". Analogie Janusza Palikota między obecną sytuacją, a tą, która doprowadziła do zabójstwa prezydenta Narutowicza, nazwane są "stekiem bzdur". - Palikot mówi bzdury jak zawsze - czytamy.
To nie pierwszy raz
W ostatnich latach do mediów kilkakrotnie trafiały przecieki z wewnętrznych instrukcji partii, także PiS. Dwa lata temu do mediów trafiły "przekazy dnia" posłowie Platformy Obywatelskiej. W sprawie Amber Gold kazano im mówić, że wątek syna premiera Donalda Tuska jest nieistotny, a cała afera jest winą Jarosława Kaczyńskiego, bo za rządów PiS zapadały pierwsze wyroki w sprawie szefa tego parabanku.
Przed rokiem media opublikowały instrukcję PiS, w której sugerowano, by posłowie tej partii nazywali wybory przewodniczącego PO "kpiną", "propagandą" lub by mówić, że takie wybory, jaka partia. Prezydenta nazwano tam "fasadowym urzędnikiem z czekoladowym orłem". W 2012 roku "Newsweek" pisał o przekazach PO w sprawie katastrofy smoleńskiej. Były w nich sugestie, że do końca śledztwa smoleńskiego Jarosław Kaczyński nie powinien się wypowiadać, oraz że Tu-154 próbował lądować we mgle na wniosek prezydenta Lecha Kaczyńskiego.