Przeciek w sprawie Solorza wypłynął od Macierewicza?
Członek komisji ds. służb specjalnych Paweł
Graś uważa, że informacja "Naszego Dziennika" dotyczące
ewentualnej współpracy Zygmunta Solorza z wywiadem wojskowym -
najpierw peerelowskim, później z Wojskowymi Służbami
Informacyjnymi, to wynik "funkcjonowania" szefa Służby
Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza.
17.11.2006 | aktual.: 17.11.2006 16:01
Według Grasia, sprawą przecieku powinna zająć się prokuratura. Moim zdaniem te i inne przecieki to wynik funkcjonowania ministra Macierewicza w procesie likwidacji służb specjalnych - powiedział poseł PO.
Jak dodał, nie interesuje go to, czy Solorz naprawdę współpracował z WSI, czy nie. Mnie interesuje, dlaczego organy państwa, jak prokuratura, nie reagują na takie przecieki. Skoro dziś wyciekł Solorz, to jutro może zostać ujawniony nasz agent w Iraku czy w Afganistanie - podkreślił.
W piątek marszałek Marek Jurek zapewnił dziennikarzy, że sprawozdanie z likwidacji WSI nie wyciekło od niego.
To nie ode mnie- powiedział Jurek, pytany na konferencji prasowej, czy dokumenty w sprawie WSI nie wyciekły z Sejmu.
Raportem w Sejmie dysponuje wyłącznie marszałek i członkowie komisji ds. służb specjalnych. Oni nad tym raportem pracują, żadni inni posłowie nie dysponują tym raportem - zaznaczył marszałek Sejmu.
Dopytywany, czy przeciekami w sprawie WSI nie powinna zająć się prokuratura, Jurek odpowiedział: "Jeżeli złamana została tajemnica państwowa to oczywiście, że należy badać".
"W wyniku umowy Z. Solorz zobowiązuje się wykonywać w miarę możliwości zlecone mu przez Służbę Wywiadu PRL zadania dotyczące rozpoznania instytucji, organizacji i osób (...)" - to fragment zobowiązania do współpracy z wojskowymi służbami specjalnymi PRL, które podpisał w październiku 1983 roku Zygmunt Solorz, obecny właściciel Telewizji Polsat i Invest-Banku - pisze "Nasz Dziennik".
Dzięki współpracy z wywiadem wojskowym oraz przez pewien czas ze Służbą Bezpieczeństwa Solorz cieszył się wsparciem służb specjalnych w działalności gospodarczej. Po 1989 roku został agentem WSI o pseudonimie ZEG - zaznacza gazeta.
"Naszemu Dziennikowi" udało się dotrzeć do odtajnionych już w części dokumentów dotyczących współpracy Zygmunta Solorza z wywiadem wojskowym - najpierw peerelowskim, później z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi.