PolitykaProwokacja "Faktu". Tak czyszczą regiony z pisiorów

Prowokacja "Faktu". Tak czyszczą regiony z pisiorów

Żadna osoba z Platformy, podejrzewana o kontakty z PiS, nie może się czuć bezpiecznie w partii. Prowokacja "Faktu" dobitnie to obnaża.

Prowokacja "Faktu". Tak czyszczą regiony z pisiorów
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

14.08.2013 | aktual.: 14.08.2013 06:33

Dziennikarze zadzwonili do lokalnych działaczy PO z informacją o tym, że odwiedzi ich „szef” z Warszawy. Zażądali gwarancji, iż na spotkaniu nie będzie żadnego pisiora. I bez trudu uzyskali deklarację, że żaden „lis podszywany” wizyty nie zakłóci!

Oficjalnie Platforma jest otwarta dla wszystkich obywateli. Ale w partyjnych rozmowach działacze PO wciąż szufladkują ludzi jako swoich i obcych. Tak, jak to ujawniły taśmy sprzed kilku dni, na których premier Donald Tusk (56 l.) mówił dolnośląskim działaczom, że jak ktoś jest pisior, to – jak się wyraził – na jego nosa długo w ministerstwie nie popracuje.

Wystarczyło zadzwonić do działaczy PO z terenu z zapowiedzią organizacji bankietu z udziałem premiera. Nasz rozmówca, szef lokalnych struktur PO w Gołdapi, Piotr Rant szybko zdeklarował, że na spotkaniu żaden „lis podszywany” pojawić się nie może. Zapewnił też, że ma u siebie „identyfikację ich ludzi”.

Czyżby w lokalnych strukturach PO już wcześniej przeprowadzono stosowne czystki poglądowe?!

Postawa szefa PO w Gołdapi jasno pokazuje, ile dla Platformy znaczą kompetencje, gdy zawodzi ideowa lojalność. Najważniejsze, by człowiek nie był pisiorem...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (264)