Protesty w USA przeciwko Donaldowi Trumpowi
• W nocy tysiące ludzi wyszły na ulice amerykańskich miast
• Najliczniejsze demonstracje zebrały się w Nowym Jorku i Chicago
• Zebrani protestują przeciwko zwycięstwu Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich
• Protesty przebiegają w spokoju, choć w Nowym Jorku aresztowano jedną osobę, a w Oakland manifestujący zdemolowali jeden ze sklepów
• W pobliżu manifestacji w Seattle doszło do strzelaniny - rannych zostało kilka osób
• Według policji, zdarzenie to jednak nie miało związku z protestami
Poza Nowym Jorkiem i Chicago pokojowe demonstracje odbywają się też w Waszyngtonie, Filadelfii, Bostonie, Los Angeles, Richmond, Portland, Atlancie, Austin, Dallas i Kansas City
Policja nie starała się na ogół blokować marszów protestacyjnych. W Nowym Jorku nie dopuszczała tylko demonstrantów w pobliże Trump Tower, wieżowca przy 5 Alei należącego do prezydenta-elekta.
"To nie mój prezydent"
"To nie mój prezydent", "Czas się zbuntować" i "Love Trumps Hate (Miłość pokona nienawiść) - głosiły banery i transparenty wznoszone na ulicach. Wśród demonstrantów dominują młodzi przedstawiciele mniejszości rasowo-etnicznych: Latynosi i Afroamerykanie.
Protestujący przypominają, że w czasie swej kampanii wyborczej Trump zapowiadał budowę muru na południowej granicy, nazywał nielegalnych imigrantów z Meksyku "gwałcicielami i handlarzami narkotyków" i wzywał do zakazu wjazdu muzułmanów do USA. Uzyskał też poparcie jawnie rasistowskich organizacji i ugrupowań, takich jak Ku-Klux-Klan.
Hillary Clinton zdobyła więcej głosów bezpośrednich
Demonstracje rozpoczęły się, chociaż wcześniej tego samego dnia Hillary Clinton pogratulowała Trumpowi wygranej i wezwała swoich wyborców, aby uznali wynik demokratycznych wyborów. Z podobnym apelem wystąpił też prezydent Barack Obama.
Protestujący twierdzą jednak, że nie godzą się na przegraną Clinton, gdyż zdobyła ona nieco więcej głosów bezpośrednich niż jej republikański rywal. Trump uzyskał jednak więcej głosów elektorskich, które według amerykańskiej ordynacji decydują o wyniku wyborów.
Sytuacja gdy jeden z kandydatów wygrał głosami elektorskimi, a drugi zdobył więcej głosów bezpośrednich, zdarzyła się dopiero po raz trzeci w historii USA - ostatnio w wyborach w 2000 r.
Oprac. Magdalena Wojnarowska