Protesty studentów i strajk metra w Barcelonie
Setki studentów wyszły na ulice Barcelony w proteście przeciwko cięciom w budżecie na edukację i podwyżkom czesnego. Pracownicy transportu miejskiego zapowiadają strajk w sieci metra i autobusów w godzinach szczytu przez kolejne dwa dni.
Marsz studentów liczył według mediów do ok. 3,5 tys. osób. Z Placu Uniwersyteckiego w centrum Barcelony skierował się pod gmach giełdy. Protestujący obrzucili go pociskami z różową farbą oraz podpalili kilka śmietników. Mijając banki i instytucje państwowe tłumy skandowały: "Winni!" i wymachiwały flagami z hasłem manifestacji: "obywatelska ignorancja rodzi zwycięstwo tyrana".
Strajk rozpoczął się na Autonomicznym Uniwersytecie Barcelońskim (UAB), gdzie setki studentów spędziły noc na jednym z wydziałów. Z samego rana zablokowali oni drogę dojazdową do uczelni, domagając się obniżenia czesnego, które w tym roku wzrosło o 700 euro do 1800 euro. Według organizatorów demonstracji, przez ostatnie dwa lata opłaty uniwersyteckie w Katalonii wzrosły o 66,7 proc.
- Mamy prawo do strajku. Musimy próbować walczyć, inaczej nic się nie zmieni - powiedziała Diana Manzano, jedna z uczestniczek manifestacji. W manifeście, który został odczytany w centrum miasta, podkreślano, że protest został zorganizowany przeciwko "zagrożeniu dla edukacji publicznej i działaniom rządu, który obniża jej jakość".
W Barcelonie główne protesty koncentrowały się w centrum miasta oraz na terenach kampusów uniwersyteckich. Młodzi ludzie zablokowali również Ronda de Dalt, jedną z głównych tras wyjazdowych z Barcelony.
W Barcelonie od poniedziałku strajk prowadzą również pracownicy transportu miejskiego, którzy na czwartek i piątek zapowiedzieli jego zaostrzenie. Przez te dwa dni w godzinach szczytu (miedzy godz. 9.00 a 11.00 oraz 16.00 a 18.00) ruch metra i autobusów ma być ograniczony o 75 proc.
Organizatorzy nie zgadzają się na cięcia płac dla pracowników, a zwłaszcza zlikwidowanie premii na Boże Narodzenie (tzw. trzynastki)
.
Według lokalnych mediów większość mieszkańców Barcelony popiera strajki i protesty. W mieście panuje chaos, a wielu ludzi spóźniło się do pracy - pomimo tego w wielu oknach i na balkonach można dostrzec powiewające flagi Katalonii z hasłami wzywającymi do protestów przeciwko rządowi.