Protesty przeciwko izraelskim nalotom
Wielotysięczne tłumy wyszły na
ulice miast w krajach Bliskiego Wschodu, by zaprotestować
przeciwko izraelskim nalotom na rządzoną przez radykalny Hamas
Strefę Gazy.
28.12.2008 | aktual.: 28.12.2008 19:46
Od Libanu po Iran przeciwnicy Izraela zwoływali ludzi na głośne demonstracje. Wśród regionalnych sojuszników Izraela nie ma natomiast zgody - premier Turcji Recep Tayyip Erdogan nazwał naloty "zbrodnią przeciwko ludzkości".
Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad potępił izraelskie ataki w Strefie Gazy jako "zbrodnicze". Irańskie stowarzyszenie Czerwonego Półksiężyca poinformowało, że wyśle do Gazy statek z lekami, żywnością i odzieżą.
Najwyższy przywódca duchowy Iranu ajatollah Ali Chamenei wydał w niedzielę dekret religijny, w którym wezwał muzułmanów na całym świecie do obrony Palestyńczyków przed izraelskimi atakami na Strefę Gazy.
Podczas kilku niedzielnych protestów doszło do aktów przemocy. W Mosulu uczestnicy demonstracji stali się celem zamachowca- samobójcy, który wjechał w tłum na rowerze i zdetonował ładunek wybuchowy. Zginął jeden uczestnik demonstracji, a 16 zostało rannych.
W Libanie policja użyła gazu łzawiącego, by powstrzymać dziesiątki demonstrantów przed dotarciem do ambasady Egiptu. Ambasadę obrzucono kamieniami.
Krytycy zarzucają Egiptowi, że nie podejmuje wystarczających starań o zapewnienie dostaw pomocy dla Palestyńczyków przez swoją granicę ze Strefą Gazy.
Wcześniej w niedzielę jeden z przywódców Hamasu zgromadził w Bejrucie około 1000 ludzi z flagami libańskimi i palestyńskimi, obiecując zwycięstwo i wykluczając poddanie się. Tłum skandował "Śmierć Izraelowi".
W Damaszku pięć tysięcy ludzi przemaszerowało w kierunku centrum. Jeden z uczestników protestu niósł transparent z napisem "Agresja przeciwko Gazie jest agresją przeciwko całemu narodowi arabskiemu". Inny transparent głosił: "Precz z Ameryką, matką terroryzmu". Demonstracja zakończyła się spaleniem flagi izraelskiej i amerykańskiej.
W stolicy Jordanii Ammanie około pięciu tysięcy prawników przemaszerowało pod parlament, by zażądać wydalenia ambasadora Izraela i zamknięcia izraelskiej ambasady. Ambasada USA w Jordanii zaleciła Amerykanom unikanie okolic, w których odbywają się demonstracje.
Tysiące egipskich studentów demonstrowały w miasteczkach uniwersyteckich w Kairze i Aleksandrii, zarzucając prezydentowi Egiptu Hosni Mubarakowi i innym przywódcom arabskim, że nie czynią dość, by wesprzeć Palestyńczyków.
Nawet w spokojnym zwykle Dubaju setki ludzi zebrały się przed konsulatem palestyńskim, wielu z zarzuconymi na ramiona flagami palestyńskimi.
- Czas, by Palestyńczycy i Arabowie zjednoczyli się w walce ze wspólnym wrogiem - mówił podczas tej demonstracji Palestyńczyk, który mieszka w Dubaju, ale ma rodzinę w Strefie Gazy.