Protesty przeciw senackim poprawkom do "euroordynacji"
Część poprawek do ordynacji wyborczej do Parlamentu
Europejskiego, przyjętych w środę przez Senat, spotyka się z krytyką. Poprawkę podwyższającą wiek kandydatów do PE do 30 lat skrytykował m.in. prezydent Aleksander Kwaśniewski.
16.01.2004 | aktual.: 16.01.2004 20:17
"W ogóle nie znajduję żadnego usprawiedliwienia, żeby deputowanym do PE można było zostać dopiero kończąc trzydziestkę" - powiedział prezydent.
"Tu raczej można by się zastanawiać, czy te 21 lat (jak chciał Sejm) to nie jest za dużo, czy nie warto byłoby zaprosić do tego wielkiego aktu młodzież, która jest pełnoletnia, która skończyła 18 lat" - dodał. - "Perspektywa europejska jest przecież bardziej perspektywą ludzi młodych niż tych, którzy już skończyli lat 30, 40, 50 czy 70" - zaznaczył prezydent.
"Dziwię się, że ta poprawka została przyjęta. Skoro do parlamentu narodowego mogą kandydować młodsi, nie rozumiem, dlaczego nie mogą do Parlamentu Europejskiego" - powiedział z kolei szef sejmowej Komisji Europejskiej Józef Oleksy (SLD).
"Nierozsądna" poprawka?
Prof. Stanisław Gebethner, konstytucjonalista, nazwał poprawkę "nierozsądną". Zaznaczył też, że choć nie można mówić o niekonstytucyjności tego zapisu, to nie widzi żadnej podstawy do jego wprowadzenia i jest to w jego opinii niewłaściwe. Gebethner dodał, że w europejskich ordynacjach wyborczych do PE tak wysoka granica wieku nie występuje.
Partia Zieloni 2004 uważa, że podniesienie wymaganego wieku kandydatów do PE do 30 lat osłabia szanse nowych, świeżych sił politycznych. Natomiast Polskie Stowarzyszenie Konsultantów Politycznych (PSKP) oceniło, że poprawka "jest rażącą dyskryminacją młodych ludzi".
"Wprowadzenie takiego ograniczenia ma charakter antydemokratyczny, w sposób niedopuszczalny ogranicza prawa obywatelskie i jest w sposób oczywisty sprzeczny z konstytucją RP" - uważają członkowie młodzieżówki PO - Młodzi Demokraci. Ich zdaniem, ta zupełnie niezrozumiała decyzja Senatu jest "jawną dyskryminacją ludzi młodych".
"Byłam przeciwniczką tego zapisu, który jest przejawem dyskryminacji młodych ludzi, i uważam, że ta poprawka nie utrzyma się w Sejmie" - oświadczyła z kolei przewodnicząca senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej Genowefa Grabowska (SLD). Przyznała jednak, że 21 lat to może zbyt niska granica. "Byłoby lepiej, gdyby kandydat dysponował wyższym wykształceniem, a więc miał co najmniej 24-25 lat" - zaznaczyła.
W czwartek przeciwko poprawce podwyższającej wiek kandydatów do Parlamentu Europejskiego protestowała młodzieżówka Unii Wolności - Młode Centrum, Federacja Młodych Socjaldemokratów, a także PSL.
Jak liczyć głosy?
Pojawiły się protesty także przeciwko innej poprawce Senatu do ordynacji zakładającej, że przeliczanie głosów na mandaty będzie odbywało się w okręgach wyborczych, a nie w skali kraju.
Marcin Palade z Polskiej Grupy Badawczej uważa, że taki zapis spowoduje, że 80% mandatów do Parlamentu Europejskiego uzyskają kandydaci 3 największych partii politycznych. "To rozwiązanie niekorzystne dla polskiego życia publicznego i budowania społeczeństwa obywatelskiego" - powiedział Palade.
"Może także się okazać, że partie z poparciem w skali kraju 5-10% nie dostaną żadnego mandatu" - dodał.
Józef Oleksy podkreślił z kolei, że ta kwestia była sporna już podczas wcześniejszych prac nad ordynacją. "Była podnoszona m.in. przez Jerzego Jaskiernię. Ja do końca się z nią nie zgadzałem" - podkreślił Oleksy.
W środę senatorowie zaproponowali, aby do każdego z 13 okręgów wyborczych do PE była przypisana konkretna liczba mandatów, zależnie od liczby uprawnionych do głosowania. Głosy tylko w okręgach byłyby liczone metodą d'Hondta, korzystną dla dużych ugrupowań. W podziale mandatów brałyby udział te komitety, które w skali kraju otrzymały co najmniej 5% ważnych głosów.
Natomiast rozwiązanie przyjęte przez Sejm zakłada, że głosy oddane na listy w skali kraju będą przeliczane metodą d'Hondta, a dopiero później rozdzielane pomiędzy okręgi w zależności od proporcji głosów oddanych na listę w danym okręgu. Okręgom nie przypisano konkretnej liczby mandatów, miałaby być ona uzależniona od frekwencji w danym okręgu.
Poprawkami Senatu zajmie się w przyszłym tygodniu Sejm.