Świat"Protesty na Węgrzech zwiększyły szanse strony rządzącej w wyborach"

"Protesty na Węgrzech zwiększyły szanse strony rządzącej w wyborach"

Antyrządowe protesty, które od 18 września
odbywają się na Węgrzech, zwiększyły szanse rządzących socjalistów
i liberałów w niedzielnych wyborach samorządowych - uważa
politolog Laszlo Lengyel.

27.09.2006 | aktual.: 27.09.2006 14:25

Jego zdaniem sytuacja społeczna na Węgrzech uspokoi się zapewne dopiero w dłuższej perspektywie.

Manifestacje, a zwłaszcza oblężenie Węgierskiej Telewizji, były korzystne dla strony rządowej i osłabiły szanse prawicy. Większość węgierskiego społeczeństwa odrzuca przemoc. Zwłaszcza w Budapeszcie akty przemocy zwróciły lewicowo nastawionych i niezdecydowanych (wyborców) przeciwko prawicy- oświadczył Lengyel.

Zdaniem Lengyela, o porażce rządu w wyborach samorządowych można by mówić tylko wówczas, gdyby partie rządzące - Węgierska Partia Socjalistyczna i liberalny Związek Wolnych Demokratów - straciły władzę w Budapeszcie lub kilku tradycyjnie lewicowych miastach, takich jak Pecs, Eger czy Szekesfehervar. Prawdopodobieństwo tego jest teraz mniejsze niż przed protestami - uważa Lengyel.

W jego opinii opozycji będzie po wyborach zależało na podtrzymywaniu protestów i konfliktów społecznych, dopóki rząd nie pójdzie na ustępstwa. Jak podkreślił, opozycja dopiero wówczas coś wygra, jeśli zdobędzie prawo głosu w sprawach reform i Narodowego Planu Rozwoju, który oznacza fundusze europejskie.

Z politycznego punktu widzenia wyjątkowo utrudnia to przyjęcie budżetu i reformy - podkreślił Lengyel.

Jego zdaniem, sytuacja społeczna uspokoi się prawdopodobnie dopiero w dłuższej perspektywie, gdyż Węgry czeka ostre zaciskanie pasa, które dotknie wszystkie warstwy społeczne.

Komisja Europejska zatwierdziła we wtorek przedstawiony przez rząd Węgier plan uzdrowienia finansów publicznych, żądając jego "rygorystycznego przestrzegania".

Zgodnie z planem roczny deficyt budżetowy, który w bieżącym roku przekroczy 10% produktu krajowego brutto, ma w roku 2009 spaść do 3,2%. Skumulowany dług publiczny ma wówczas sięgnąć 70,4% PKB. Realizacja planu wymagać będzie od rządu w Budapeszcie żelaznej dyscypliny i niepopularnych posunięć.

Plan uzdrowienia finansów publicznych ma bezpośredni związek z zamieszkami, które wybuchły po przyznaniu się premiera Ferenca Gyurcsanya do okłamywania społeczeństwa w sprawie sytuacji gospodarczej kraju. Premier przyznał, że wbrew wyborczym deklaracjom od dawna zdawał sobie sprawę z nieuchronności obciążenia społeczeństwa kosztami reformy budżetowej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)