Protesty kobiet. Mateusz Morawiecki o przepisach ws. aborcji
Protesty kobiet po decyzji Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji zapowiadane są na kolejne dni. Premier Mateusz Morawiecki do wyroku odniósł się do nich podczas czwartkowej konferencji prasowej. - Zdrowie i życie kobiety jest najważniejsze. Jeżeli to będzie wymagało doprecyzowania, uczynimy to - zapowiedział szef rządu.
29.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:28
Trybunał Konstytucyjny orzekł w ubiegłym tygodniu, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Po ogłoszeniu wyroku w Polsce wybuchły protesty uliczne.
Mateusz Morawiecki podczas spotkania z dziennikarzami na Stadionie Narodowym pytany, był o "konkretną inicjatywę ustawodawczą, która może uspokoić nastroje".
Szef rządu odpowiedział, że wyrok TK odnosi się do jednej części ustawy z lat 90., a konstytucjonaliści stwierdzają, iż decyzja Trybunału nie mogła być inna.
Zobacz też: Protesty kobiet. Aleksander Kwaśniewski o atakach. Oskarża prezesa PiS
Morawiecki powiedział też, że inną sprawą jest kwestia wad letalnych płodu. Przywołał taki przypadek ze swojej rodziny, mówić, że wie, z jakimi dramatami w sercu kobieta czy małżeństwo muszą się mierzyć.
- I jestem przekonany, że właśnie zdrowie i życie kobiety jest kluczowe, najważniejsze. I ono jest chronione według obecnego stanu prawnego - stwierdził szef rządu.
- A jeżeli to będzie wymagało doprecyzowania, to na pewno to uczynimy - dodał.
Koronawirus. Premier apeluje do protestujących
Podczas czwartkowej konferencji prasowej Morawiecki zaapelował również o rezygnację z protestów na ulicach.
- Mam apel do wszystkich protestujących - niech ten gniew, niech ta niechęć skupi się na mnie, na politykach, niech dotyka mnie, ale niech nie dotyka tych, których za dwa tygodnie może dotknąć, bo państwo protestujący zetkniecie się z jakimiś osobami starszymi, w autobusie, w domu, na spotkaniu i to może owocować dramatycznymi skutkami - stwierdził szef rządu Zjednoczonej Prawicy.