Protest przeciw opieszałości sądu
W proteście przeciwko opieszałości sądu
zdesperowany mężczyzna przywiązał się wczoraj do słupa przed
budynkiem Sądu Okręgowego w Szczecinie. 72-letni Stanisław W.
czeka na sprawiedliwość od siedmiu lat. Domaga się wymeldowania z
mieszkania swoich opiekunów. Wczoraj liczył na to, że wyrok
zapadnie. Nie doczekał się. Przy pomocy łańcucha i kłódki przypiął
się do znaku drogowego przed sądem przy ul. Małopolskiej - pisze
"Głos Szczeciński".
08.02.2005 | aktual.: 08.02.2005 08:50
Nie odejdę dopóki nie dostanę wyroku. Ile mogę czekać na sprawiedliwość - mówił. Na miejscu zjawiła się policja sądowa i policyjni negocjatorzy. Przez kilkadziesiąt minut bezskutecznie namawiali mężczyznę, by zrezygnował z protestu. Proponowali mu spotkanie z sędzią, która rozpatrywała jego sprawę. Staruszek był nieugięty - podaje dziennik.
Wolę zamarznąć na tym zimnie niż się poddać. Nie mam nic do stracenia. Pójdę aż do Strasburga, aby walczyć o swoje prawa - mówi pan Stanisław. I protestować w słusznej sprawie nie przestanę - zapowiedział. W końcu policjanci zdecydowali się na rozwiązanie siłowe. Nożycami przecięli łańcuch. Szamocącego się i krzyczącego wsadzili do karetki pogotowia. Mężczyzna został zawieziony do szpitala - informuje "Głos Szczeciński".
To trzeci w ostatnim czasie tak spektakularny protest w szczecińskich sądach. Wcześniej zdesperowani petenci przykuwali się do kaloryferów w budynku sądu. Wczorajsza manifestacja ponownie wywołała temat opieszałości szczecińskich sądów. Dziesiątki osób latami czekają na wydanie wyroku. Najgorsza sytuacja jest w sądach pracy oraz sądach cywilnych - podkreśla gazeta.
Trudno pokusić się o jednoznaczną ocenę. Są wydziały, gdzie zaległości są spore, ale są i takie, gdzie jest lepiej - mówi sędzia Jacek Szreder, prezes Sądu Rejonowego w Szczecinie. Podobna sytuacja panuje w Sądzie Okręgowym. Najdłużej czeka się na rozstrzygnięcia spraw cywilnych. To nie jest tak, że sędziowie robią na złość petentom. Część z tych spraw wymaga skomplikowanych opinii biegłych, wielu dowodów. A to wszystko niemiłosiernie wydłuża postępowanie - mówi szczeciński sędzia "Głosowi Szczecińskiemu".