PolskaProtest prof. Morawskiego. Nie przyszedł na obronę doktoratu

Protest prof. Morawskiego. Nie przyszedł na obronę doktoratu

Obrona pracy doktoranta prof. Lecha Morawskiego na toruńskim uniwersytecie nie odbyła się już po raz drugi. Powodem była nieobecność promotora pracy - sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Morawski oświadczył, że to forma protestu przeciwko dyskredytującej go uchwale uczelni. - Nie znajduję usprawiedliwienia dla tej nieobecności - ocenił minister Jarosław Gowin.

Protest prof. Morawskiego. Nie przyszedł na obronę doktoratu
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Arkadiusz Jastrzębski

Doktorant Tymoteusz Marzec stawił się w planowanym terminie obrony, podobnie jak komisja doktorska oraz recenzent pracy. Prosił komisję o "dobra wolę" i przeprowadzenie obrony pomimo nieobecności swojego promotora.

- Nie zostaliśmy poinformowani przez prof. Morawskiego o tym, że nie pojawi się na obronie. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów Naukowych wydała opinię w tej sprawie, która jest jednoznaczna i nie dopuszcza możliwości obrony doktoratu bez obecności promotora pracy - powiedział dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. Zbigniew Witkowski.

- To najsmutniejszy dzień w mojej karierze akademickiej - dodał prof. Witkowski.

Prof. Lech Morawski wydał oświadczenie ws. swojej nieobecności i wyjaśnił, że jest ona "efektem dyskredytującej moją osobę i obraźliwej w swojej treści uchwały podjętej dn. 16 maja 2017 r. przez Radę Wydziału Prawa i Administracji UMK". "Jest mi przykro, że moja decyzja wpływa na sytuację mgr T. Marca. Mój udział w obronie pracy doktorskiej w dniu 19 czerwca 2017 roku oznaczałby jednak, że uznaję prawomocność uchwały Rady WPiA UMK. Stosowne oświadczenie skierowałem do wszystkich członków Rady Wydziału" - napisał sędzia TK.

Co dalej z doktoratem?

Prof. Morawski od 2015 roku nie pracuje już na UMK. Według rzecznika toruńskiej uczelni sytuacja, w której profesor prowadzi dalej doktoranta, pomimo że nie pracuje już na danej uczelni, jest normalna i częsta.

- Jest tak chociażby wtedy, gdy prof. przechodzi na emeryturę, ale nadal ma prawo do doprowadzenia swojego wychowanka do zdobycia tytułu naukowego. Pan Marzec nie może już zrezygnować z promotora, gdyż ma zakończony przewód doktorski, a pozostała mu tylko obrona doktoratu - wyjaśnił Marcin Czyżniewski, rzecznik uczelni.

- Możemy tylko zaapelować do prof. Morawskiego o wypełnienie obowiązków promotora, bo przecież ten młody człowiek mu zaufał i jest między nimi szczególna więź - dodał Czyżniewski.

Do sprawy odniósł się na antenie TVN24 Jarosław Gowin, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Skrytykował postępowanie sędziego. - Nie znajduję usprawiedliwienia dla tej nieobecności - stwierdził w "Jeden na jeden". Zastrzegł jednak, że uchwała UMK była niefortunna.

Echa słów z Wielkiej Brytanii

Obronę pracy doktoranta Marca, którego promotorem jest sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Morawski, odwołano już wcześniej - 15 maja. Wówczas dziekan WPiA UMK Zbigniew Witkowski zdecydował tak z obawy o brak kworum w komisji. Część jej członków chciała bowiem w ten sposób zaprotestować przeciwko - relacjonowanym przez media - wypowiedziom sędziego TK na spotkaniu 9 maja w Wielkiej Brytanii.

Sędzia mówił tam m.in. o korupcji wśród sędziów Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego. Morawski, w oświadczeniu wydanym 17 maja, przeprosił tych, którzy poczuli się urażeni formą lub treścią jego wystąpienia podczas debaty naukowej w Oxfordzie. Sędzia podkreślał, że wokół jego wystąpienia powstało "nieporozumienie" oraz, że "w żadnym kontekście" wystąpienia nie stwierdził, że "Sędziowie TK czy SN przyjmują łapówki".

We wtorek 16 maja Rada Wydziału Prawa i Administracji UMK podjęła przez aklamację uchwałę potępiającą słowa Morawskiego. Dziekan wydziału prof. Witkowski zapowiedział wtedy, że obrona doktoratu Marca, odbędzie się przed komisją w takim składzie, w jakim pierwotnie miała się zebrać, ale w czerwcu.

Źródła: gazeta.pl, PAP

protestobronalech morawski
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (350)