Protest pracowników zbrojeniówki
(PAP)
Około 2 tysięcy związkowców branży zbrojeniowej protestowało w Warszawie przeciwko polityce rządu. Protest zorganizowała sekcja zbrojeniowa "Solidarności" . Wzięli w nim udział również członkowie należącego do OPZZ Związku Zawodowego Przemysłu Elektromaszynowego.
Związkowcy domagają się m.in. zaprzestania zwolnień, przeznaczenia funduszy pochodzących z prywatyzacji sektora na rzecz pozostałych zakładów oraz podpisania wieloletnich umów na dostawy sprzętu i uzbrojenia dla polskiej armii.
Z Placu Piłsudskiego, gdzie rozpoczęła się manifestacja, związkowcy przeszli przed Pałac Prezydencki.
"Do tej pory prezydent spał, więc apelujemy do niego: prezydencie obudź się" - powiedział szef sekcji zbrojeniowej "Solidarności" Stanisław Głowacki.
"Wasze postulaty i postulaty innych branż układają się w jedno hasło: pracy i płacy. Musimy domagać się naszego konstytucyjnego prawa do pracy, a nie restrukturyzacji, która powoduje redukcję miejsc" - powiedział szef "Solidarności" Janusz Śniadek.
Po przekazaniu petycji skierowanej do prezydenta związkowcy przeszli do Kancelarii Premiera. Szli, zajmując jeden pas jezdni. Choć część samochodów i autobusów musiała skorzystać z objazdów, to manifestacja nie zakorkowała stolicy.
Związkowcy rzucali petardy i gwizdali. Skandowali Złodzieje, Miller to dopiero killer. Przechodząc przed gmachem resortu gospodarki, krzyczeli: w tym budynku puste głowy niszczą przemysł zbrojeniowy. Oprócz flag związkowych trzymali transparenty: Rząd zarabia krocie, nam szykuje bezrobocie, Nie można budować przyszłości na krzywdzie człowieka.
Przed Kancelarią Premiera delegacja związkowców spotkała się z sekretarzem stanu w Ministerstwie Pracy i Gospodarki Jackiem Piechotą, któremu wręczono petycję skierowaną do premiera.
"Zakłady, które miały jeszcze niedawno dobrą sytuację finansową, zaczynają przynosić straty. Redukcje w zakładach zbrojeniowych są coraz częstsze i sięgają nawet 50 proc. pracowników. Dotyka to nie tylko pracowników, ale i ich rodziny oraz lokalne społeczności. Taka polityka może doprowadzić do osłabienia państwa. Nie rozumiemy tego i nie zgadzamy się z tym" - głosi petycja.