"Protest policjantów nie sparaliżował ich pracy"
Część policjantów wzięła zwolnienia lekarskie lub urlopy na żądanie, aby zaprotestować przeciwko dysproporcjom w przyznanych im w marcu podwyżkach. Według Komendy Głównej Policji zjawisko nie było masowe, ale przyczyny protestu trzeba przeanalizować.
06.03.2008 | aktual.: 06.03.2008 19:05
Nieoficjalne informacje o planowanym proteście pojawiały się już od tygodnia. Policjantom chodzi przede wszystkim o różnice w podwyżkach przyznanych w ramach ustawy o modernizacji służb mundurowych i ustawy budżetowej na 2008 r. Według zapowiedzi, miały one wynieść średnio ok. 522 zł brutto.
Wiceminister Adam Rapacki wyjaśniał, że koncepcję podwyżek przygotował zespół policjantów, w pracach którego intensywnie uczestniczyły związki zawodowe. Zdecydował on, że należy zlikwidować 'widełki'. Efektem tego jest, że nie wszyscy policjanci dostali podwyżki w takiej samej wysokości - są tacy, którzy dostali ok. 300 zł, są tacy, którzy otrzymali 700, 800 zł - powiedział Rapacki.
Wiceminister poinformował równocześnie, że rozważane są pewne rozwiązania, które pozwoliłyby na znalezienie środków i zwiększenie wynagrodzeń tym policjantom, którzy w marcu dostali niewielkie podwyżki.
Tymczasem według danych KGP czwartkowy protest policjantów nie był masowy. Nie sparaliżował pracy policji i nie spowodował zagrożenia dla bezpieczeństwa obywateli. Każdy protest jest jednak sygnałem, który trzeba przeanalizować i znaleźć rozwiązanie problemu - rzecznik komendanta głównego Mariusz Sokołowski. Tu nie chodzi o bagatelizowanie albo minimalizowanie problemu. Zależy nam na rzetelnej dyskusji opartej na rzetelnych argumentach - dodał Sokołowski.
Rzecznicy większości komend wojewódzkich poinformowali, że absencja funkcjonariuszy jest niewielka lub nie odbiega od zwykłych dni. (mg)