"Propozycja Putina to ruch w rosyjskiej grze o prestiż"
Propozycja prezydenta Rosji Władimira Putina
złożona prezydentowi USA George'owi W. Bushowi w sprawie systemu
obrony antyrakietowej to część gry, jaką Rosja prowadzi, by
współdecydować o lokalizacji amerykańskiego systemu
strategicznego - uważa wydawca miesięcznika "Raport" Wojciech
Łuczak.
Putin jest wybornym graczem. Powiedział, że może rozważyć udostępnienie stacji radiolokacyjnej w Azerbejdżanie i uzyskał znakomity efekt - cały świat mówi o umieszczeniu tam elementu "tarczy" - powiedział Łuczak. Według niego mówienie o włączeniu radaru w Azerbejdżanie do amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej to nadinterpretacja posunięcia Rosji w grze o prestiż.
Zdaniem Łuczaka chodzi o powrót Rosji na arenę jako jednego z głównych rozgrywających w globalnym systemie bezpieczeństwa, z czego była wyłączona przez ostatnich 15 lat. To się małymi kroczkami ziszcza. Jeśli okaże się, że Amerykanie umieszczą swoje instalacje na terenie, który Rosjanie uważają za bliską zagranicę, będzie to prztyczek dla Rosji i jej porażka.
Łuczak podkreślił, że 10 rakiet przechwytujących, które Amerykanie chcieliby ulokować w Polsce, nie może być znaczącym zagrożeniem dla kilkudziesięciu najnowocześniejszych rosyjskich rakiet Topol M. Chodzi o prestiż Rosji, o to, by współdecydowała o lokalizacji amerykańskiego systemu. Jeżeli Bush na to pozwoli, będzie to oznaczało powrót do bipolarnego systemu, jak w czasach ZSRR - dodał.
W czwartek na szczycie G-8 w Heiligendamm w Niemczech prezydent Rosji Władimir Putin w rozmowie z prezydentem USA George'm Bushem zaproponował wspólne wykorzystywanie stacji radarowej w Azerbejdżanie. Rosja sprzeciwia się rozbudowie amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej. Administracja USA chce umieścić stację radarową w Czechach, a wyrzutnię rakiet przechwytujących w Polsce.