PolskaProkuratura zajmie się wiceszefem słupskiego SLD

Prokuratura zajmie się wiceszefem słupskiego SLD

Jeżeli do poniedziałku nie wpłynie do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie popełnionym przez wiceszefa słupskiego SLD Ireneusza Bijatę, prokuratura sama rozpocznie śledztwo w tej sprawie - oświadczył w środę szef prokuratury okręgowej w Słupsku Mirosław Kido.

18.06.2003 16:05

Środowa "Rzeczpospolita" poinformowała o żądaniu przez Bijatę trzech milionów zł łapówki w zamian za wydanie zgody na wybudowanie elektrowni wiatrowych przez polsko-niemiecką spółkę DEA. Twierdzi tak prezes tej firmy Krystyna Paszylka, dodając, że pieniądze miały być wpłacone na konto aeroklubu, któremu prezesuje Bijata. Ostatecznie inwestorzy - mimo nalegań - pieniędzy nie zapłacili, a starostwo w Słupsku nie wydało pozwolenia na budowę. Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że w procesie decyzyjnym w starostwie decydującą rolę odegrali urzędnicy związani z Sojuszem Lewicy Demokratycznej.

Prok. Kido powiedział PAP, że ma nadzieję, iż zawiadomienie o przestępstwie w tej sprawie wpłynie do prokuratury i dzięki temu można będzie zawęzić zakres poszukiwań urzędu. "Jeśli nie wpłynie, to prokuratura rozpocznie je z urzędu" - powiedział.

Zdaniem prokuratora należy przede wszystkim ustalić warunki, w jakich padła propozycja wpłaty pieniędzy na konto aeroklubu. W jednej z wersji można więc - jego zdaniem - uznać, że doszło do tzw. wymuszenia niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem, co jest karalne. Możliwe jednak także, iż czyn ten nie zostanie uznany za przestępstwo, jeśli układ opierałby się na legalnym i udokumentowanym przepływie środków finansowych.

Artykułem "Rzeczpospolitej" oburzony jest lider i szef słupskiego SLD, poseł Jan Sieńko. Nadtytuł "Korupcja w słupskim Sojuszu Lewicy Demokratycznej" uważa za nadużycie i brak odpowiedzialności." Wprawdzie pan Ireneusz Bijata jest członkiem naszej partii, ale łączenie jego aktywności jako prezesa aeroklubu z partią SLD jest niedopuszczalne" - podkreślił.

Sieńko zapewnił, że słupska organizacja SLD nie ma nic wspólnego ze sprawami opisanymi w gazecie._ "Nie mamy nawet możliwości decydowania o tego typu zjawiskach, pozwoleniach na budowę.(...) Jest to typowe prowokowanie zagadnień korupcyjnych w Sojuszu Lewicy Demokratycznej albo typowa walka o większą poczytność gazety jaką jest +Rzeczpospolita+. To jawna potwarz"_ - powiedział.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)