Prokuratura zajmie się groźbami wobec Rokity
Stołeczna policja przekaże Prokuraturze Rejonowej Praga Południe materiały związane z zawiadomieniem lidera Platformy Obywatelskiej Jana Rokity o anonimowych listach z pogróżkami, które przychodzą do jego warszawskiego mieszkania.
23.10.2006 | aktual.: 23.10.2006 12:46
Zwrócimy się do prokuratury z pytaniem czy wyczerpują one znamiona przestępstwa - gróźb karalnych - powiedział PAP rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski.
Rokita powiadomił policję o anonimowych listach z pogróżkami w czwartek. Sprawę przejął wydział dochodzeniowo-śledczy Komendy Stołecznej Policji.
Także w mediach Rokita mówił o anonimowych listach: Przychodzą codziennie do warszawskiego mieszkania - mówił - odkąd bracia Kaczyńscy zaczęli publicznie nawoływać do nienawiści.
Zaprezentował trzy listy, pisane na maszynie. Zacytował fragment jednego: "Grzecznie prosimy - na razie - o rychłe wyprowadzenie się z tej dzielnicy. Nie potrzebny nam tu taki plugawy osobnik. Długo czekać nie będziemy. Saska Kępa dla Polaków".
To jest efekt działalności Jarosława i Lecha Kaczyńskich. To jest efekt wzywania do nienawiści - stwierdził Rokita i zapowiedział, że sprawę zgłosi do prokuratury. Prokuratura na warszawskiej Pradze nie dostała jednak takiego zgłoszenia.
Rokita wyjaśniał, że listy otrzymuje od momentu kiedy powiedziano, że jest zbrodniarzem, że to, co robi, jest na granicy mordu. A powiedziały to - mówił lider PO - nie jakieś przypadkowe osoby, tylko prezydent mojego państwa, o którym, w dniu jego wyboru, pomimo, że była to moja porażka polityczna, powiedziałem: "To jest mój prezydent". I powiedział to premier mojego państwa. A wie pan dlaczego? Dlatego, że odmówiłem zdrady Platformy Obywatelskiej, do której mnie próbowali namawiać i zmusić przez wiele miesięcy, żeby rozbić opozycję - oświadczył Rokita.
Sprawa ma związek z wypowiedziami prezydenta i premiera w związku z odtajnieniem przez ABW akt z szafy płk. SB i UOP Jana Lesiaka, z których wynika, że w pierwszej połowie lat 90. UOP posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania.
Premier uważa, że Rokita musiał wiedzieć o inwigilacji prawicy na początku lat 90. Jan Rokita musiał o tym wiedzieć, jeśli wręcz nie inspirował - powiedział m.in. J. Kaczyński. Jego zdaniem, Rokita, który był szefem Urzędu Rady Ministrów w rządzie Hanny Suchockiej w latach 1992-1993, powinien odejść z życia politycznego.