Prokuratura wznowiła śledztwo przeciwko rozmówcy TVN. "Nie można pluć w mediach na PiS"
Wraca sprawa Krzysztofa Zborowskiego. Po emisji programu TVN, w którym nieprzychylnie wypowiedział się na temat Prawa i Sprawiedliwości, prokuratura postawiła mu zarzuty. Wcześniej prowadzone w jego sprawie śledztwo zostało umorzone.
O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza". Twierdzi, że ma materiały świadczące o tym, że powrót do sprawy przeciw Krzysztofowi Zborowskiemu był odwetem za jego udział w reportażu "Superwizjera" TVN pod tytułem "Działacz PiS i kariera w państwowej spółce", wyemitowanym w październiku 2017 r., w którym negatywnie przedstawiono Dariusza Piwońskiego, szefa biura poselskiego Marka Suskiego.
Kim jest Zborowski i co robił? To były prezes Enei. W materiale TVN oskarżył PiS o nepotyzm.
Kilka tygodni po emisji materiału TVN usłyszał zarzuty wielomilionowych nadużyć przy zakupie w 2010 r. przez Eneę udziałów w spółce obsługującej łącze energetyczne z Białorusią. W tej sprawie już wcześniej, w latach 2012-13, toczyło się śledztwo. Zostało jednak umorzone, bo stwierdzono, że transakcja była dla Enei korzystna. Zajęto większość majątku Zborowskiego, ale uniknął aresztu.
Zobacz także: Walka wyborcza nie tylko na plakatach, ale i w ringu? Radny zachęca rywala do walki wręcz
"Około miesiąca po emisji programu rozmawiał ze mną wiceprezes Enea Wytwarzanie Jan Mazurkiewicz. Na wstępie stwierdził, cytuję: Nie może być tak, że ten Zborowski pluje na nas w mediach, czyli na PiS, i pozostaje bezkarny. Trzeba coś z tym zrobić. Pisałeś analizy o inwestycjach Enea za poprzednich rządów, to na pewno coś by się na Zborowskiego w nich znalazło" - to, jak twierdzi gazeta, treść oświadczenia podpisanego przez jednego z prawników elektrowni.
Miał też powiedzieć, że wznowienie śledztwa może nastąpić po decyzji "na wysokim szczeblu w prokuraturze". "Mazurkiewicz z wiedzą uzyskaną ode mnie pojechał do Warszawy w celu przekazania jej ministrowi Suskiemu" - dodał prawnik i przesłał oświadczenie do prokuratury.
Kilka tygodni później śledztwo wznowiono. Biuro Prasowe Enei zdementowało te informacje. Mazurkiewicz zapewnił, że nie zlecał szukania haków na Zborowskiego. Suski z kolei powiedział, że materiały dotyczące Zborowskiego otrzymał od anonimowych pracowników elektrowni. - Nie sądzę. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - tak odpowiedział na pytanie, czy miał wpływ na ponowne wszczęcie śledztwa.
Źródło "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl