Napaść Brauna na lekarkę. Rusza śledztwo
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie awantury z udziałem Grzegorza Brauna, który wtargnął do szpitala w Oleśnicy. "Lekarzowi, w określonych warunkach, przysługuje ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu" - skomentował rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Dodał, że w związku z tym prokurator wszczął śledztwo na podstawie surowszych przepisów, które przewidują odpowiedzialność za przestępstwa popełnione na szkodę funkcjonariuszy publicznych.
Grzegorz Braun z grupą współpracowników wtargnął we środę do szpitala powiatowego w Oleśnicy, gdzie zablokował wyjście do pacjentów doktor Gizeli Jagielskiej. To wicedyrektor placówki ds. medycznych, która przeprowadziła aborcję w 36. tygodniu ciąży, powołując się na względy medyczne. Na miejscu interweniowała policja.
Dr Jagielska w rozmowie z WP podkreślała, że nie mogła opuścić sekretariatu, bo wyjście było blokowane m.in. przez Brauna. Dodała, że czuła się zagrożona i bała się o pacjentów szpitala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kompromitują się". Bezkompromisowa ocena "tąpnięcia" w sondażach
Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. "Lekarzowi, w określonych warunkach, przysługuje ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu" - skomentował rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.
"Dlatego też w tej sprawie, dotyczącej m. in. naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia lekarza, prokurator wszczął śledztwo na podstawie surowszych przepisów przewidujących odpowiedzialność za przestępstwa popełnione na szkodę funkcjonariuszy publicznych" - dodał.
Jak wyjaśniono w komunikacie, śledztwo zostało wszczęte w sprawie: "pozbawienia wolności lekarza ginekolog Gizeli J. poprzez uniemożliwienie jej opuszczenia gabinetu i wykonywanie obowiązków zawodowych na Oddziale Ginekologiczno - Położniczym", "naruszenia nietykalności cielesnej lekarza, znieważenia i pomówienia lekarza oraz narażenia pacjentek hospitalizowanych na Oddziale Ginekologiczno – Położniczym Powiatowego Zespołu Szpitali w Oleśnicy, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu".
"Nie ma miejsca na 'obywatelskie zatrzymania' lekarzy"
Incydent, do którego doszło w szpitalu, w rozmowie z WP komentuje Jakub Kosikowski. - Z naszej perspektywy nie ma miejsca na "obywatelskie zatrzymania" lekarzy, czy dezorganizację pracy oddziałów. Od takich działań jest policja, prokuratura, a nie europosłowie czy posłowie. Z naszej perspektywy jest to niedopuszczalne, zwłaszcza że postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura - mówi rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej.
Podkreśla także, że kluczową kwestią jest bezpieczeństwo lekarzy w pracy.