Prokuratura Wojskowa: zamiana ciał to skutek błędu rodzin. Śledztwa nie będzie
Wojskowa Prokuratura zamyka sprawę zamiany ciał ekshumowanych ofiar katastrofy smoleńskiej. Nie będzie odrębnego śledztwa ani już żadnych czynności sprawdzających, jak doszło do zamiany ciała Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Według śledczych, wszystko jest jasne - to błąd rodzin, które źle rozpoznały ofiary katastrofy - informuje RMF FM.
Prokuratorzy twierdzą, że błąd w identyfikacji zwłok, a przez to - zamiany ciał - leży po stronie rodzin. W zebranym materiale dowodowym nie dopatrzyli się złamania prawa czy niedopełnieniu obowiązków przez kogokolwiek innego. Dlatego, jak mówi płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Wojskowej Prokuratury w Warszawie, nie ma podstaw prawnych do prowadzenia postępowania w tej sprawie i wykonywania jakichkolwiek czynności.
Choć płk Rzepa zapewnia, że prokuratorzy "rozumieją ból rodzin", to nie będzie ponownego przesłuchania krewnych Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej, którzy są pewni, że dobrze rozpoznali ofiary katastrofy. Nie będzie także żadnych wniosków i pytań do Rosjan.
Ekshumacje ofiar katastrofy
We wrześniu prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy: Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Badania genetyczne jednoznacznie wskazały, że oba ciała zamieniono.
Prokuratura zapowiada ekshumacje czterech kolejnych ofiar katastrofy. Według prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta przyczyną nieprawidłowej identyfikacji tych ciał było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin.
Pomyłkę wykryli sami Rosjanie jeszcze w 2010 r. Dokumenty z Rosji w tej kwestii dotarły do polskiej prokuratury dopiero w maju br., a na język polski przetłumaczono je w końcu lipca.