Prokuratura wojskowa: nie ma śledztwa w sprawie przecieku
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie
prowadzi obecnie odrębnego śledztwa w sprawie przecieku do mediów
informacji o zatrzymaniu pod koniec grudnia 2003 oficera Wojska
Polskiego działającego na rzecz obcego wywiadu - poinformował rzecznik prokuratury major Dariusz Knapczyński.
08.01.2004 | aktual.: 08.01.2004 14:50
We wtorek członkowie sejmowej speckomisji spotkali się z przedstawicielami prokuratury wojskowej i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, by zapoznać się z informacją o szczegółach zatrzymania oficera. Po spotkaniu przewodniczący speckomisji Konstanty Miodowicz (PO) powiedział dziennikarzom, że członkowie komisji "doradzili" prokuraturze wszczęcie śledztwa w sprawie przecieku do mediów informacji o zatrzymaniu szpiega.
Miodowicz podkreślił wtedy, że przeciek ten jest poważną sprawą, świadczy m.in. o tym, "iż służby i prokuratura nie panują do końca nad istotną informacją" i jego sprawcy powinni być wykryci.
Jak poinformował Knapczyński, w tej chwili odrębne śledztwo dotyczące przecieku nie jest jednak prowadzone. Podkreślił, że w prowadzonym postępowaniu w sprawie zatrzymania szpiega mogą być rozpatrywane "różne wątki". "W ramach śledztwa mamy obowiązek badać różne okoliczności, w zależności od tego, jakie te okoliczności się ujawnią" - powiedział.
Oficer Wojska Polskiego został zatrzymany 29 grudnia ubiegłego roku przez funkcjonariuszy ABW. Dzień później aresztowano go pod zarzutem działalności na rzecz obcego wywiadu. Od początku sprawa była utrzymywana w ścisłej tajemnicy. Zatrzymanie ujawniono dopiero wówczas, gdy dowiedzieli się o niej dziennikarze - również wtedy nie podano żadnych szczegółów.
W środę "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że według jej nieoficjalnych informacji zatrzymany oficer to 30-letni porucznik pracujący w jednej z podwarszawskich ośrodków Wojskowych Służb Informacyjnych.
Jak doniosła czwartkowa "Rzeczpospolita", oficer chciał szpiegować na rzecz Rosji, ale nie zdążył, "bo do swojej szpiegowskiej misji podszedł nieprofesjonalnie". Według "Rz", by nawiązać konieczne kontakty z krajem, dla którego chciał szpiegować, zadzwonił do ambasady Federacji Rosyjskiej, a następnie poszedł tam i został namierzony przez służby polskie. Zatrzymano go, zanim cokolwiek zdążył przekazać i odebrać jakiekolwiek pieniądze, dlatego nie ustalono, kto byłby odbiorcą tych informacji, a ten pośpiech - jak napisali dziennikarze "Rz" - był spowodowany przeciekiem informacji o szpiegu do jednej z gazet.
Major Knapczyński nie chciał komentować tych doniesień ze względu na śledztwo i jego ściśle tajny charakter.
Anonimowi rozmówcy PAP zwracają uwagę na fakt, że zatrzymania dokonała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - jedynie przy współudziale WSI. "Może to świadczyć o tym, że agentem był oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, a ABW, zanim do niego dotarła, od pewnego czasu 'obserwowała' działanie jednostek WSI" - powiedział jeden z nich.
Bogdan Lewandowski (SLD, członek speckomisji) powiedział natomiast, że sprawa jest "bardziej złożona, niż wynika to z komentarzy gazet". "Z całą pewnością to był sukces ABW i WSI, nie można tego kwestionować. Odnoszę wrażenie, że ktoś chce tu grać służbami specjalnymi" - powiedział.
Podkreślił, że konieczne jest wyjaśnienie sprawy przecieku. Zapewnił, że do tego wątku sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych powróci po zakończeniu prokuratorskiego śledztwa. "Nas najbardziej interesuje, czy ten przeciek nie nastąpił ze służb specjalnych. Oczekujemy więc określonych działań ze strony prokuratury" - dodał.