PolskaProkuratura stawia zarzut dziennikarzowi za wpis o Straży Granicznej

Prokuratura stawia zarzut dziennikarzowi za wpis o Straży Granicznej

Dziennikarz TOK FM Piotr Maślak usłyszał zarzut znieważenia Straży Granicznej. Powodem jest jego wpis na Twitterze z lata tego roku. Napisał w nim, że "strażnicy graniczni, którzy zabraniają dostarczyć wody i dopuścić lekarzy do uchodźców, mogą sobie przyczepić naszywki SS".

W sierpniu minister Mariusz Kamiński zapowiedział działania po wpisie dziennikarza
W sierpniu minister Mariusz Kamiński zapowiedział działania po wpisie dziennikarza
Źródło zdjęć: © East News | Jakub Kaminski
Rafał Mrowicki

"Gazeta Wyborcza" informuje, że prokuratura postawiła dziennikarzowi zarzut w poniedziałek. Cały wpis brzmiał następująco: "Nie potrafię tego nazwać inaczej, strażnicy graniczni, którzy zabraniają dostarczyć wody i dopuścić lekarzy do uchodźców, mogą sobie przyczepić naszywki SS. Tamci też wykonywali rozkazy. A jak Wam każą strzelać do uchodźców, też wykonacie rozkaz?".

Wpis dziennikarza o Straży Granicznej. Reakcja Kamińskiego

Później dopisał jeszcze: "Jest skrajnym nadużyciem zrównywanie obowiązku chronienia granicy z niedopuszczaniem do uchodźców lekarzy, wody, jedzenia. Widzę, że trolle dostały polecenie dezinformowania".

Jeszcze w sierpniu na wpis dziennikarza zareagował Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. - Nigdy nie będzie mojej zgody na szarganie dobrego imienia Straży Granicznej. Porównywanie formacji chroniącej granice Polski do zbrodniczej SS to podłość. Złożę zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. Zapewniam funkcjonariuszy SG, macie moje pełne wsparcie! - napisał.

Zobacz także: Niepokojące doniesienia ws. Giertycha i Wrzosek. "Kamiński powien ustąpić ze stanowiska"

Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", wpis Piotra Maślaka dotyczył działań strażników granicznych wobec migrantów, którzy utknęli między polskimi a białoruskimi służbami, gdy kryzys graniczny był we wcześniejszej fazie. Do grupy migrantów nie dopuszczano lekarzy, choć były tam dzieci i osoby chore. Nie dopuszczano również prawników i dziennikarzy.

- Mam głębokie przekonanie, że to jest próba zniechęcenia mnie jako dziennikarza do krytykowania obozu rządzącego. Nie jestem pierwszym i podejrzewam, że nie ostatnim dziennikarzem, którego to spotyka - mówił Piotr Maślak w rozmowie z Onetem.

Za zniesławienie funkcjonariuszy grozi mu grzywna, ograniczenie wolności lub kara do roku pozbawienia wolności.

Źródło: "Gazeta Wyborcza", Onet

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)