Prokuratura ściga za gruzińskie wina
Prokuratura i policja w Nowym Dworze Mazowieckim ścigają osoby rozprowadzające naklejki „Pij gruzińskie wina, nie bój się Putina”. Podejrzewają je o złamanie ustawy o wychowaniu w trzeźwości poprzez nawoływanie do picia alkoholu. Grozi im do... 500 tysięcy złotych grzywny. – To jakaś groteska – komentuje profesor Zbigniew Hołda z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Obowiązuje mnie tajemnica służbowa – tak starszy aspirant Paweł Jankowski z komisariatu w Nowym Dworze Mazowieckim reaguje na pytanie o sprawę gruzińskich win. To jego podpis widnieje na wezwaniu na komisariat Marcina Manowskiego, organizatora akcji charytatywnej na rzecz Gruzji. Policja, prowadząca sprawę pod nadzorem nowodworskiej prokuratury, sprawę traktuje niezwykle poważnie, bo Manowskiego próbowała nawet wezwać na komisariat telefonicznie. Poprosił o wezwanie pisemne, zgodne z przepisami.
Z wezwania możemy dowiedzieć się, że sprawa dotyczy złamania art. 45 ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Zgodnie z nim ten, kto „prowadzi reklamę lub promocję napojów alkoholowych”, podlega karze grzywny od 10 do 500 tysięcy złotych. Zakaz ten nie dotyczy piwa. Sprawa ma nadaną z pełną powagą urzędową sygnaturę.
– To kompletne niezrozumienie prawa. Pomysł, żeby zajmowała się tym prokuratura, jest skandaliczny, jak widać prokuratorom brak innych zajęć – komentuje prof. Zbigniew Hołda, kierownik Zakładu Prawa i Polityki Penitencjarnej Uniwersytetu Jagielońskiego.
– Jeśli tak, to ukarany grzywną powinien być także minister Radosław Sikorski, bo sam widziałem, jak przyniósł dziesięć butelek gruzińskiego wina i namawiał do jego picia – mówi też Hołda. Tym samym paragrafem powinien zostać objęty prezydent Kaczyński, bo szef jego kancelarii Michał Kamiński zachwalał zamawiane przez nią gruzińskie wina. Kto jest sprawcą niecodziennej akcji prokuratury? Policja milczy na ten temat, natomiast nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jest ona pomysłem posłanki Platformy Obywatelskiej Jadwigi Zakrzewskiej. – Pisemnie nie zawiadamiałam prokuratury – mówi posłanka. – Jeśli nie pisemnie, to w jaki sposób? – pytamy. – Zajęłam się tym, bo prosili mnie o to wyborcy.
Rozmawiałam o tym z panem starostą i panem burmistrzem – przyznaje posłanka Zakrzewska. Jej działania poprzedził artykuł w lokalnej „Gazecie Nowodworskiej”. Jest ona związana z władzami gminy, którą rządzą ludzie z lokalnego komitetu WND (czyli m.in. byli SLD-owcy), PO i PSL.
Marcin Manowski zajmował się w Nowym Dworze organizowaniem pomocy dla ofiar wojny w Gruzji. Uczniowie kilku liceów i innych szkół średnich zbierali m.in. zabawki i odzież dla ofiar wojny. Na zakończenie akcji do Nowego Dworu przyjechali przedstawiciele Kancelarii Prezydenta i gruzińskiej ambasady. Konwój z darami trafił do potrzebujących w Gruzji. Jak wyjaśnia Manowski, niektóre osoby zaangażowane w akcję prosiły go o materiały informacyjne, plakaty czy naklejki. Ich wzory dostępne są w internecie. Wśród naklejek była ta z napisem „Pij gruzińskie wina, nie bój się Putina”. Putin chodzący na czworakach stanowił na nim stół dla bratających się Polaka i Gruzina.
Rysunek wzbudzić miał oburzenie anonimowej nauczycielki z Modlina, która stwierdziła, że naklejki „zioną nienawiścią”. „Jak dzieciom wytłumaczyć, dlaczego prezydent Rosji chodzi na kolanach i mają pić gruzińskie wino?” – pytała anonimowo w „Gazecie Nowodworskiej”. Jak mówi Manowski, naklejki nie były rozprowadzane przez niego w szkołach. Otrzymywali je wraz z innymi materiałami ci, co o nie prosili, w tym także opiekunowie samorządów. I to oni decydowali, co chcą rozprowadzać w szkole. Naklejki na temat wina niekoniecznie musiały być tego najwłaściwsze. – Jeśli opiekunowie – jako bezpośrednio koordynujący przedsięwzięcie w swoich szkołach wypowiedzą się pozytywnie i podejmą decyzję, że chcą rozprowadzać jakieś materiały, wówczas materiały informacyjne zostaną im przekazane – taka zasada, jak objaśnia Manowski, obowiązywała przy ich rozprowadzaniu.
Posłankę Zakrzewską zapytaliśmy, czy wie, że naklejki o winie były rozprowadzane przez jakąkolwiek szkołę. – Proszę pytać o to prokuraturę – odpowiedziała wymijająco. Również ona powołała się na anonimową nauczycielkę z Modlina. – Czy widział pan te naklejki? – spytała nas oburzona tym, co zobaczyła.
Sprawą zaskoczony jest lider Inicjatywy Solidarni z Gruzją Michał Stróżyk. – To jakiś absurd, kilkadziesiąt tysięcy podobnych naklejek rozpowszechniliśmy w całej Polsce i nigdzie nikt się nie czepiał – mówi Stróżyk. – W happeningach pod hasłem „Pij gruzińskie wina, nie bój się Putina” brali udział także wspierający nas posłowie PO – dodaje.
Także Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS, sprawę uważa za kuriozalną. – Często prokuratury zajmują się różnymi dziwnymi doniesieniami, ale nie ma wątpliwości, że sprawa powinna zostać szybko umorzona.
P.L.