Prokuratura: są nowe dokumenty z ABW o inwigilacji prawicy
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przesłała
warszawskiej prokuraturze kolejne dokumenty dotyczące sprawy
inwigilowania partii. Mają charakter niejawny i trafiły do
kancelarii tajnej - powiedział rzecznik Prokuratury
Okręgowej Maciej Kujawski, odmawiając podania dalszych szczegółów.
Ze źródeł zbliżonych do sprawy PAP dowiedziała się, że dokumenty to m.in. informacje od agentów UOP z lat 90. oraz polecenia wydawane im przez ich oficerów prowadzących z dekretacjami wyższych przełożonych z UOP.
Od zeszłego roku stołeczna prokuratura okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy UOP w latach 90. Sprawę określa się jako odpryskową wobec zakończonego już nieprawomocnie umorzenia z powodu przedawnienia procesu płk. SB i UOP Jana Lesiaka, oskarżonego o inwigilowanie partii politycznych. Sąd stwierdził, że nielegalne działania miały miejsce, ale ich karalność już się przedawniła. Sąd podkreślał zarazem, że ABW nie dostarczyła prokuraturze wszystkich dokumentów.
Dlatego ABW kontynuowała kwerendę archiwów UOP i w październiku zeszłego roku przekazano prokuraturze odtajnioną notatkę z 17 lipca 1995 r. od agenta umiejscowionego - według ówczesnych wypowiedzi ministra-koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna - w środowisku dziennikarskim i politycznym.
Agent informuje w niej, że 13 i 14 lipca spotkał się z nieujawnioną osobą, od której dowiedział się, że "redakcja zagraniczna PAP zwróciła uwagę, iż w przeddzień wizyty w Polsce kanclerza (Niemiec, Helmuta) Kohla, prasa rosyjska ("Komsomolskaja Prawda") zamieściła artykuł, w którym poinformowała, iż tajne służby planują terror polityczny w Rosji".
W doniesieniu agenta mowa jest też m.in. o powstającej specgrupie oficerów GRU, planującej akcję, której pierwszą ofiarą miał być ówczesny premier Rosji Wiktor Czernomyrdin i "związani z nim finansiści", że ta specgrupa przez media ma przekonać społeczeństwo rosyjskie o zagrożeniach płynących z Zachodu - narkomanii, zbliżeniu granicy NATO, tajnych planach zachodnich służb specjalnych.
Na tej informacji widnieje odręczna dekretacja przypisywana ówczesnemu szefowi kontrwywiadu UOP Konstantemu Miodowiczowi: "Proszę ponownie ustawić źródło na kierunek rozpoznań wewnątrzkrajowych, w szczególności środowisk prawicowych. W tym kontekście opinie akredytowanych w RP dziennikarzy (korespondentów etc.) - aczkolwiek interesujące - należy uznać za drugoplanowe". Poniżej następuje podpis przypisywany Miodowiczowi i data 18 lipca 1995 r. Słowa od "ustawić" do "prawicowych" oraz pojedyncze słowo "interesujące" są w odręcznej adnotacji podkreślone.
We wtorek Zbigniew Wassermann pytany w TVN24 o nowe dokumenty wysłane z ABW do prokuratury, mówił, że nie zna ich treści, bo jest jedynie koordynatorem służb specjalnych, a nie ich nadzorcą. Nadzór ten - wyjaśniał - może czynić prokuratura, która otrzymała dokumenty. Dodał, że jeśli w aktach są dowody na popełnianie przestępstw, których ściganie się nie przedawniło - prokuratura może stawiać zarzuty.
W poniedziałek Miodowicz mówił w Kielcach, że ABW została włączona w realizowanie "brudnej polityki wymierzonej w opozycję". Poseł PO dodał, że otrzymuje informacje o tym, iż w ABW doszło do wygaszenia działań kontrwywiadowczych, nie są prowadzone działania mające na celu budowanie systemu zabezpieczeń antyterrorystycznych, szwankuje linia ochrony informacji niejawnej i przyznawania poświadczeń bezpieczeństwa, natomiast rozbudowywana jest linia policyjna i poszukiwania materiałów obciążających aktualną opozycję.
Słowom Miodowicza zaprzeczała ABW, a także Wassermann oświadczając, że ABW nie uczestniczy w przedsięwzięciach, o jakich mówi poseł Platformy.