Prokuratura rzeszowska podejmie decyzję ws. Kurczuka
Prawdopodobnie w lipcu Prokuratura Okręgowa w
Rzeszowie podejmie decyzję o postawieniu zarzutów lub umorzeniu
sprawy b. ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka. Chodzi o
domniemane grożenie przez Kurczuka dziennikarzom lubelskiej gazety
"Dziennik Wschodni".
Poinformował o tym zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie, Wojciech Różycki.
Obecnie prokuratura zapoznaje się z analizą kasety magnetofonowej, na której redaktor naczelny gazety Andrzej Mielcarek nagrał swoją rozmowę z Kurczukiem. Podczas tej rozmowy Kurczuk miał grozić gazecie.
äOtrzymaliśmy analizę kasety. Jest to dokument liczący ponad 50 stron, i w tej chwili prokurator prowadzący sprawę zapoznaje się z nim" - powiedział PAP Różycki. Dodał, że dopiero po zapoznaniu się z analizą kasety prokuratura podejmie dalsze kroki w sprawie.
Rzeczniczka prokuratury Elżbieta Kosior zaznaczyła, że kaseta jest jednym z dowodów w sprawie. Prokuratura ma także m.in. zeznania świadków, w tym redaktora naczelnego lubelskiej gazety i jednej z dziennikarek Katarzyny Pasiecznej. Była ona autorką tekstów, które zdenerwowały Kurczuka, otrzymywała także anonimowe groźby.
Próbę utrudniania i tłumienia krytyki prasowej Kurczukowi zarzucił Mielcarek. Według niego Kurczuk miał grozić, że jeśli gazeta nie zaprzestanie krytycznie pisać o SLD, to użyje swych wpływów, aby jej nie kupowano i nie zamieszczano w niej reklam. Mielcarek powiadomił o tym Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ta z kolei powiadomiła prokuraturę.
W grudniu ub. roku, po przesłuchaniu w rzeszowskiej prokuraturze w charakterze świadka, Mielcarek powiedział PAP, że Kurczukowi nie spodobały się dwa teksty, które ukazały się w äDzienniku Wschodnim". Ich autorką była Pasieczna. Jeden z nich zatytułowany äPałacyk dla barona" dotyczył rozbudowy siedziby SLD w Lublinie, a drugi - äKarząca ręka SLD" - nienajlepszych stosunków między tamtejszym SLD z SdPl.
Doniesienie Mielcarka dotyczyło też anonimowych gróźb kierowanych pod adresem autorki tekstów w "DzW" na temat lubelskiego SLD. W czasie rozmowy z Kurczukiem naczelny "DzW" pytał go, jak postąpić w sprawie tych anonimów. Wtedy Kurczuk poradził mu zwrócić się do prokuratury i natychmiast sam zadzwonił do prokuratora apelacyjnego. Mielcarek zastrzega, że nie wiąże anonimów kierowanych pod adresem dziennikarki z konfliktem z Kurczukiem.
Sprawę pod koniec października ub.r. nagłośniły media. Kurczuk mówił wówczas, że nie groził gazecie, a - według niego - Mielcarek źle zinterpretował jego słowa.
Czynności sprawdzające w tej sprawie rozpoczęła Prokuratura Okręgowa w Lublinie, ale pod koniec października ub. roku zwróciła się do prokuratury apelacyjnej o jej przeniesienie. Uzasadnieniem była chęć uniknięcia ewentualnych zarzutów o brak obiektywizmu przy prowadzeniu postępowania. Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie Cezary Maj powiedział wówczas, że może zajść potrzeba przesłuchania w tej sprawie jako świadka prokuratora apelacyjnego w Lublinie i w związku z tym sprawy nie powinien prowadzić podległy mu prokurator. Decyzją Prokuratora Generalnego sprawa trafiła więc do Rzeszowa.
Grzegorz Kurczuk jest posłem na Sejm z lubelskiego okręgu, szefem SLD w regionie, byłym ministrem sprawiedliwości (w rządzie Leszka Millera).
W czwartek Kurczuk, jako jedyny, nie złożył rezygnacji z członkostwa w Zarządzie Krajowym SLD - poinformował o tym PAP szef SLD Wojciech Olejniczak. Dodał, że podczas rozpoczynającej się Rady Krajowej zgłosi wniosek o odwołanie Kurczuka z Zarządu. Zaznaczył też, że jeśli Rada nie odwoła Kurczuka, wówczas on zrezygnuje z kierowania partią. Zdaniem Olejniczaka, w nowym zarządzie nie powinno być szefów rad wojewódzkich, którzy mają zadania do wykonania w terenie.