Prokuratura przedstawiła zarzuty "Rakiecie"
Sprowadzony przed kilkoma dniami z Hiszpanii jeden z najgroźniejszych śląskich gangsterów Sebastian S., ps. Rakieta, został w środę przesłuchany w katowickiej prokuraturze apelacyjnej; usłyszał stawiane mu zarzuty. Po południu Sąd Rejonowy w Katowicach aresztował mężczyznę na trzy miesiące - poinformował rzecznik prokuratury Leszek Goławski.
10.05.2006 | aktual.: 10.05.2006 16:57
"Rakieta" został zatrzymany w Hiszpanii w połowie kwietnia na wniosek katowickiej Prokuratury Apelacyjnej. Strona hiszpańska przekazała gangstera na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA). Był poszukiwany od kilku lat, m.in. za zabójstwo dwóch konwojentów z Sosnowca. Był też ostatnim z pozostających na wolności członków groźnej bandy, która w latach 2000-2002 dokonała ponad stu przestępstw, m.in. napadów na placówki bankowe i konwoje oraz kradzieży aut.
W środę w asyście policji "Rakieta" został dowieziony z aresztu do prokuratury. "Przesłuchanie było krótkie. Sebastian S. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień" - powiedział dziennikarzom Goławski.
Prokuratura zarzuca S. podwójne zabójstwo, udział w napadzie na konwojentów oraz paserstwo wykorzystanego w tym napadzie auta. Grozi mu dożywocie.
Prawdopodobne jest rozszerzenie listy zarzutów stawianych "Rakiecie". Chodzi przede wszystkim o rozboje dokonane przed 2002 rokiem. Na to jednak musi się zgodzić strona hiszpańska.
Po sformułowaniu zarzutów przez odpowiednie departamenty będziemy wysyłać wniosek do Hiszpanii - wyjaśnił Goławski.
O tym, że S. ukrywa się w Hiszpanii, śląscy policjanci Śledczego Centralnego Biura Śledczego wiedzieli od września ub. roku. Nawiązali współpracę z hiszpańską policją, a katowicki sąd wydał ENA. Ustalono, że "Rakieta" przebywa na wybrzeżu Zatoki Biskajskiej, na północy kraju. Zatrzymano go w miejscowości Salgera, gdy bawił się w dyskotece. Dwukrotnie próbował uciekać, najpierw gdy został zatrzymany w dyskotece, drugi raz - podczas przewożenia do miejscowej jednostki policji.
Sebastian S. był w grupie mężczyzn, którzy w kwietniu 2002 roku w Sosnowcu z zimną krwią zastrzelili dwóch konwojentów, przewożących pieniądze spółdzielni mieszkaniowej. Jak ustaliła prokuratura, S. był jednym z trzech bandytów, którzy otworzyli ogień.
Za zabójstwo konwojentów w toczącym się przed katowickim sądem procesie odpowiada już Kamil G. Inny uczestnik napadu, który strzelał do ochroniarzy - Damian S. - zginął kilka miesięcy po napadzie, podkładając bombę w samochodzie. Ładunek był przeznaczony dla innego członka tej przestępczej grupy.
Poza G. na ławie oskarżonych zasiadło kilkanaście innych osób, którym prokuratura zarzuca dokonanie 16 napadów z bronią w ręku. W ub. roku G. został też oskarżony o zlecenie zabójstwa prowadzącego śledztwo w tej sprawie prokuratura Goławskiego. Według relacji prasowych, wykonawcą wyroku miał być "Rakieta". S. odpowie wkrótce w odrębnym procesie. W procesie kompanów wystąpi jako świadek.
Członkowie gangu, do którego należał "Rakieta", wybierali zwykle małe oddziały i agencje bankowe, wiedząc, że są słabo chronione. Napad na konwojentów miał być największą akcją w ich przestępczej działalności. Otworzyli do ochroniarzy ogień z broni maszynowej bez ostrzeżenia. Przestępcy potrafili dobrze się ukrywać i mylić policyjne tropy; podczas napadów zwykle podsłuchiwali policyjną radiostację, co ułatwiało im ucieczkę.