PolskaProkuratura: oto, czemu Dochnal mógł sprzedać akcje...

Prokuratura: oto, czemu Dochnal mógł sprzedać akcje...

Lobbysta Marek Dochnal, przebywając w areszcie, dostał od prokuratury zgodę na zbycie swoich akcji na zajętym rachunku inwestycyjnym, żeby nie straciły one na wartości. Chodziło o zabezpieczenie w ten sposób interesu Skarbu Państwa - podała prokuratura.

05.03.2008 | aktual.: 26.03.2008 07:30

Środowy "Dziennik" doniósł, że lobbysta w celi grał na giełdzie i zarabiał za wiedzą prokuratorów, którzy wydawali zgodę na przeprowadzenie przez niego operacji.

Rachunek inwestycyjny Dochnala został zabezpieczony w 2004 r. na rzecz przyszłych wierzytelności wobec Skarbu Państwa. Później obrońcy biznesmena złożyli wniosek o umożliwienie sprzedaży akcji, które mogą stracić na wartości. Operacji formalnie mógł dokonać tylko Marek Dochnal.

Nie ma mowy o żadnej grze na giełdzie czy posiadaniu przez niego laptopa w celi. Chodziło po prostu o zabezpieczenie interesu Skarbu Państwa. Oskarżony nie ma dostępu do tych pieniędzy - powiedział Leszek Goławski z katowickiego wydziału prokuratury krajowej.

Prowadzący sprawę prokurator Zbigniew Pustelnik podkreślił, że od operacji odprowadzono podatki, a zabezpieczone środki należące do lobbysty po rozstrzygnięciu sądowym będą mogły zostać wykorzystane jako grzywny i w razie wniosków o naprawienie szkody. Można więc mówić o gospodarności organu procesowego - zaznaczył.

Dochnal i jego asystent zostali zatrzymani i aresztowani we wrześniu 2004 r. Prokuratura postawiła im wówczas zarzuty korumpowania posła SLD Andrzeja Pęczaka. W styczniu 2007 r. Pęczak i Krzysztof P. wyszli z aresztu po wpłaceniu kaucji. Na wolność nie wyszedł wtedy Dochnal, który jako jedyny z tej trójki nie wpłacił poręczenia majątkowego - wobec niego był to milion zł.

Lobbysta jest na wolności od 31 stycznia tego roku, warszawski sąd nie zgodził się na kolejne przedłużenie mu aresztu. Na długotrwałość aresztowania Dochnal poskarżył się w ubiegłym roku do Strasburga.

Akt oskarżenia przeciwko Pęczakowi, Dochnalowi i Krzysztofowi P. katowicka prokuratura apelacyjna skierowała do warszawskiego sądu ponad rok temu. Były poseł odpowiada za żądanie i przyjmowanie łapówek, dwaj pozostali są oskarżeni o ich wręczanie. Wszystkim grozi do 12 lat więzienia. Sprawa trafiła ostatecznie do sądu w Pabianicach. Proces się jednak ciągle nie rozpoczął z uwagi na zły stan zdrowia Pęczaka.

W Katowicach toczy się śledztwo, w którym Dochnal jest podejrzany m.in. o pranie brudnych pieniędzy - chodzi o ok. 80 mln zł. Zarzuty w tej sprawie usłyszał także Krzysztof P., który w przeciwieństwie do Dochnala ciągle jest aresztowany. W środę katowicki sąd okręgowy nie zgodził się, by wyszedł on za kaucją.

W Katowicach toczą się też inne postępowania, w których pojawia się nazwisko Dochnala. Dotyczą one m.in. prywatyzacji Cementowni Ożarów, Polskich Hut Stali oraz zamiarów prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Reszta wyodrębnionych wątków dotyczy sprawy darczyńców Fundacji "Porozumienie bez Barier" Jolanty Kwaśniewskiej oraz ułaskawienia w 1999 r. przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Petera Vogla, skazanego za mord na kobiecie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)