Prokuratura o raporcie sejmowej komisji śledczej ds. PZU
Janusz Kaczmarek, szef gdańskiej prokuratury apelacyjnej prowadzącej śledztwo w sprawie prywatyzacji PZU, oceniając w czwartek raport sejmowej komisji śledczej powiedział, że niektóre wnioski są zbieżne z ustaleniami prokuratury, inne - wysoce prawdopodobne, ale w niektórych kwestiach śledczy mają odmienne zdanie.
15.09.2005 | aktual.: 15.09.2005 18:52
Kaczmarek nie chciał ujawnić, które wnioski sejmowej komisji śledczej są podobne do ustaleń postępowania prowadzonego przez prokuratorów.
Jego zdaniem, trudno stwierdzić, kiedy zostaną postawione pierwsze zarzuty, bowiem prokuratura oczekuje od prawie pół roku na pomoc prawną z Portugalii i Holandii (w Portugalii ma swoją siedzibę Banco Comercial Portugues - jeden z akcjonariuszy grupy Eureko, natomiast w Holandii mieści się siedziba koncernu Eureko - PAP). Oprócz tego będzie powoływała biegłych z zagranicy. "Bez tych dwóch zasadniczych elementów obecnie trudno od strony prokuratorskiej wyciągać jakieś jednoznaczne wnioski" - dodał.
Kaczmarek nie ujawnił, o jakie opinie będzie występowała prokuratura. Jesteśmy obecnie przed powołaniem zagranicznych biegłych, którzy dokonają analizy akt sprawy. Prowadzimy z nimi rozmowy. Jest kwestia wielkości zagadnienia, jakie mają badać, bo wiążą się tym sprawy finansowe - powiedział.
Prokurator dodał, że raport komisji sejmowej nie jest dla niego zaskoczeniem. Wielokrotnie spotykaliśmy się z komisją i prezydium komisji. Wnioski formułowane przez komisję były nam znane przed jego upublicznieniem - podkreślił Kaczmarek.
W czwartek komisja przyjęła jednogłośnie raport końcowy ze swoich prac. Według posłów, umowa prywatyzacyjna PZU z 1999 roku jest nieważna. Komisja postawiła ponadto zarzuty wielu osobom, wśród nich premierowi Markowi Belce oraz b. minister skarbu Aldonie Kameli-Sowińskiej. W raporcie niedopełnienie obowiązków zarzucono m.in.: b. wiceminister skarbu Alicji Kornasiewicz i b. ministrowi skarbu Wiesławowi Kaczmarkowi.