PolskaProkuratura musi uzupełnić dowody ws. oskarżonego o oszusta Białorusina

Prokuratura musi uzupełnić dowody ws. oskarżonego o oszusta Białorusina

Wiele miesięcy może potrwać uzupełnianie przez białostocką prokuraturę materiału dowodowego w sprawie Białorusina Andrieja Żukowca. Mężczyzna oskarżony jest o oszustwo przy uzyskaniu blisko 700 tys. dolarów kredytów w dwóch bankach na Białorusi.

21.10.2008 | aktual.: 21.04.2009 09:40

Blisko dwa miesiące temu Sąd Rejonowy w Białymstoku zwrócił akta do uzupełnienia. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku próbowała postanowienie zaskarżyć podnosząc, że zastosowany przez sąd tryb nie był właściwy. Dwie sądowe instancje próby zażalenia jednak oddaliły.

Rzecznik białostockiej prokuratury Adam Kozub powiedział, że w tej sytuacji czynności polecone przez sąd muszą być wykonane. Prokuratorzy zwracają jednak uwagę, że sąd wyznaczył na nie trzymiesięczny termin, zdaniem prokuratury - zbyt krótki.

W grę wchodzi bowiem m.in. weryfikacja tłumaczenia dokumentów a także przesłuchanie świadków za granicą - na Białorusi i Łotwie. Zwracając akta sąd zwrócił uwagę, że w tłumaczeniach są błędy, a wiele dokumentów jest w kopiach, a nie w oryginałach.

Przestępca, ale opozycjonista

Sprawa Andrieja Żukowca ciągnie się od 2001 roku, gdy przypadkowo został zatrzymany do kontroli drogowej w Białymstoku. Okazało się, że jest poszukiwany na Białorusi listem gończym. Trafił więc do aresztu, a Białoruś wystąpiła o jego ekstradycję.

Przed sądem Żukowiec przedstawił jednak dowody na swoje związki z opozycją antyłukaszenkowską. Sąd uznał, że wydanie go Białorusi jest prawnie niedopuszczalne, bo może go tam czekać niesprawiedliwy proces.

Wtedy białoruska prokuratura przekazała do Polski zebrane w jego sprawie karnej dowody i śledztwo przejęła do prowadzenia prokuratura w Białymstoku. Po wielu miesiącach postępowania, co wiązało się m.in. ze ściągnięciem, a potem tłumaczeniem materiałów z Białorusi, skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia.

Tu jednak od kilku lat nie może zapaść rozstrzygnięcie, bo sprawa jest skomplikowana, dotyczy zdarzeń na Białorusi, tam też są pokrzywdzeni w tej sprawie i większość świadków.

Pierwsza próba osądzenia Żukowca miała miejsce w 2006 roku. Proces rozpoczął się w sądzie rejonowym, który po kilku miesiącach podjął jednak decyzję o zwrocie akt prokuraturze do ponownej weryfikacji materiału dowodowego.

Ta złożyła skutecznie zażalenie, więc sprawa wróciła do sądu rejonowego. Ten przekazał ją okręgowemu, bo w międzyczasie zmieniła się właściwość sądów, a okręgowy - jesienią 2007 roku - znowu rejonowemu, a ten znowu prokuraturze.

Żukowiec mieszka w Białymstoku. W procesie odpowiada z wolnej stopy i nie korzysta z pomocy obrońcy. Godzi się na podawanie jego danych personalnych i ujawnianie wizerunku. Przeważnie nie korzysta w sądzie z pomocy tłumacza, bo dobrze radzi sobie z językiem polskim.

Redakcja Wiadomości przeprasza pana Andrieja Żukowca za niefortunny tytuł, nazywający oskarżonego o oszustwa "oszustem". W chwili publikacji niniejszej wiadomości pan Żukowiec był jedynie podejrzanym o oszustwa. Wyrok w tej sprawie nie zapadł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)